UWAGA!

Blog zawiera treść twincest, czyli fizycznej i psychicznej miłości braci. Jeśli nie jesteś zwolennikiem tej tematyki - opuść bloga.
Niektóre sceny w opowiadaniu mogą być drastyczne, więc czytasz na własną odpowiedzialność.
Jeżeli jednak opowiadanie przypadło Ci do gustu i chciałbyś/chciałabyś być informowany/na o nowych rozdziałach, pisz w komentarzu swoje GG lub adres bloga.
Na pewno poinformuję :)

niedziela, 18 listopada 2012

One-Shot - Jutro przecież wszystko wróci do normy...


Bill

Kolejny męczący koncert za nami. Marzę tylko o szybkim prysznicu i łóżku. Patrzyłem przez szybę na mijające drzewa i budynki i miałem wrażenie, że moje powieki robią się coraz cięższe. Przymknąłem więc oczy na chwilę…
Poczułem delikatne szturchanie. Otworzyłem oczy i rozejrzałem się nieprzytomnym wzrokiem. Co jest…?
-Hej, obudź się, księżniczko. – ach tak, to mój „kochany” braciszek, który po tych słowach zachichotał wraz z Georgiem i Gustavem. Westchnąłem i wyczłapałem się z vana. Dosłownie. Mój „chód” w tym momencie wyglądał jak człapanie kaczki.
Świeże, chłodne powietrze jednak trochę mnie orzeźwiło. Wszyscy ruszyliśmy do hotelu, a po dwóch minutach nasz menager podał każdemu klucz do jego pokoju.
Ledwo wyszedłem z łazienki jedynie w ręczniku owiniętym wokół bioder, już ktoś zapukał do drzwi. Za nimi stali Georg, Gus i Tom.
-Mówiłem, że tak będzie. – mruknął Tom.
-Hę? – zdziwiłem się. Nie rozumiałem, o co chodzi.
-Idziemy do klubu. Idziesz z nami? – uśmiechnął się serdecznie Gus. Na moment się zamyśliłem.
Imprezy w klubach to był nasz „pokoncertowy” rytuał. Wszyscy uwielbialiśmy imprezować. To nam pozwalało się chociaż trochę odstresować i zrelaksować. Alkohol, piękne kobiety… To było to, co kochałem. Oczywiście zaraz po śpiewaniu! I choć to mój brat jest tym, który cieszy się większym powodzeniem, ja też mam branie, hehe. W końcu jesteśmy bliźniakami.
-W sumie, czemu nie? Dajcie mi… 10 minut.
-Chyba godzinę… – mruknął Georg, po czym zaśmiał się głośno. Ja tylko przewróciłem oczami.
-Wchodzicie, czy czekacie tu? – weszli, a raczej wepchali mi się do pokoju.
Kucnąłem przy walizce i wygrzebałem z niej czyste bokserki, czarne, obcisłe rurki i czarny t-shirt w czaszki. Poszedłem do łazienki, gdzie wysuszyłem, rozczesałem i lekko postawiłem włosy i zrobiłem makijaż. No dobra, z tym „10 minut” to była przesada. Całość zajęła mi pół godziny. Kiedy wyszedłem z łazienki, Gustav i Georg o czymś zawzięcie dyskutowali, a Tom bawił się telefonem. Popatrzył na mnie tak jakoś dziwnie…
Po godzinie byliśmy w klubie China Lounge. Z zewnątrz wyglądał całkiem przyzwoicie. Neonowy napis nad drzwiami przyciągał wzrok. Przy drzwiach stało dwóch osiłków, którzy zapewne pilnowali, aby nikt niepowołany nie dostał się do wnętrza „zakazanego” miejsca. My byliśmy pełnoletni, więc po pokazaniu dowodzików bez problemu weszliśmy do środka. I dosłownie zbierałem szczękę z podłogi. Na początku myślałem, że jestem w burdelu (nie zdziwiłbym się, zważywszy na to, iż to Georg wybrał ten klub), ale kiedy dostrzegłem tańczące pary na parkiecie (co prawda większa część płci pięknej była półnaga, ale co tam), uznałem, że to zwykła dyskoteka. Gdzie słowo „zwykła” nie jest zupełnie trafne. Wszędzie były czerwone elementy, co dodawało pewnego rodzaju drapieżności. Kolorowe światła, padające na parkiet zdawały się być oślepiające, jednak, jak podejrzewam, po bliższym poznaniu długonogiej niewiasty (a takich było tu naprawdę wiele) były niemal niezauważalne. Spojrzałem na chłopaków. Georg ślinił się i obserwował wszystko z jęzorem na wierzchu. Prawie widziałem wylatujące z jego oczu gwiazdki zachwycenia. Gus – jak to Gus – niby podziwiał, ale na jego twarzy widziałem wręcz znudzenie. Za to Tom… Tom rozglądał się z tajemniczym uśmieszkiem na ustach, zapewne upatrując sobie dzisiejszą ofiarę… lub ofiary. Zajęliśmy jedną z loży. Usiedliśmy, co prawda razem, ale Tom, jak szybko usiadł, tak równie szybko wstał i znikł w tłumie. Domyślam się w jakim celu…
-No to co pijemy? – zapytał Georg, zacierając ręce.
-Piwo i setkę. Dla Toma to samo. – odpowiedziałem nad wyraz grzecznie.
-Myślisz, że do nas wróci? – wzruszyłem ramionami.
Gustav poprosił tylko o piwo. Geo poszedł zamówić alkohol i, ku mojemu zdziwieniu, do naszego stolika wrócił razem z zadowolonym życia Tomem. Spojrzałem na Dreda, unosząc do góry jedną brew. Ten tylko się uśmiechnął i usiadł obok mnie. Mój brat bije rekordy…
Po godzinie wszyscy byliśmy już nieźle wstawieni. Oczywiście nie zamierzaliśmy kończyć tak fajnej imprezy, zwłaszcza, że jutro zaczynamy nasz tygodniowy urlop, podczas którego ja i Tom postanowiliśmy obijać się w Loitsche, ponieważ dawno tam nie byliśmy. A ten wieczór dopiero się zaczął…

Około trzeciej nad ranem wszyscy wróciliśmy do hotelu, co łatwe nie było, zważywszy na to, iż plątaliśmy się o własne nogi i samo dojście do taksówki zajęło nam z pięć minut, a stała przy wejściu do klubu.
-Bill, ciamajdo, jak łazisz? – skarcił mnie mój brat, kiedy po raz drugi wyjebałem się na prostej drodze. Taaak, też Cię kocham, braciszku…
Jakoś dostaliśmy się do hotelu. G&G pożegnaliśmy na pierwszym piętrze, a my pojechaliśmy windą dalej, na drugie. Trzymałem się Toma, choć sam ledwo trzymał się na nogach. Kiedy weszliśmy do mojego pokoju, nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Tom patrzył na mnie jakoś dziwnie, więc uciekłem do łazienki, gdzie przemyłem twarz zimną wodą, która trochę mnie otrzeźwiła i rozebrałem się do bokserek. Kiedy wróciłem do pokoju, Tom nadal tam był. Siedział na moim łóżku i gapił się w swoje buty. Czemu nie poszedł do siebie? Nie wiem.
Kiedy zauważył, że wyszedłem z łazienki i patrzę na niego, wstał i podszedł do mnie. Nie wiedziałem, co zamierza zrobić, zwłaszcza, że w oczach zauważyłem dziwne iskierki. Widywałem je często, owszem, ale jeszcze nigdy nie towarzyszyły mu, kiedy patrzył na mnie. Zazwyczaj miał je wtedy, jak patrzył na jakąś przypadkową laskę, którą ma zamiar za chwilę przelecieć.
Bez zbędnych ceregieli popchnął mnie na ścianę, a potem wpił się w moje usta, niczym wygłodniałe zwierze. Jęknąłem z przerażenia. Dodatkowych powodem było to, że moje nagie plecy zderzyły się z zimną i twardą ścianą.
-Tom, co Ty robisz? – zapytałem zachrypniętym głosem, kiedy zaczął na przemian całować i ssać moją szyję.
-No chyba nie powiesz mi, że Ci się nie podoba…? – mówiąc, spojrzał wymownie na dość duże wybrzuszenie w moich bokserkach.
Miał rację. Podobało mi się.
I to bardzo…
ZA BARDZO!
Co się ze mną, do cholery, działo?! Nie dość, że całowałem się z facetem, to w dodatku z własnym bratem! Bliźniakiem! To jest chore! Ale… podobało mi się. I nie zamierzałem tego zakończyć. Ba! Zacząłem wręcz zdzierać ubrania z mojego brata, całując go dziko.
Drażniłem jego podniebienie swoim kolczykiem, na co on cicho pojękiwał. To była najpiękniejsza melodia dla moich uszu. Oszalałem. Nawet cienki materiał bokserek był nie do wytrzymania. Sprawiał mi ból.
Po chwili leżeliśmy na łóżku prawie nadzy. Tom całował moje usta, schodząc coraz niżej. Zatrzymał się przy moich sutkach, bawiąc się nimi. Doprowadzał mnie tym niemal do szczytowania. Nawet nie wiedziałem, że mój brat mnie tak dobrze zna…
Zszedł niżej. Teraz obcałowywał moje podbrzusze, a potem „zajął” się moją gwiazdką na boku.
-Ta gwiazdka dodaje Ci uroku, braciszku… – szepnął. I to tak seksownie, że miałem ochotę pieprzyć się z nim całą noc. Chuj tam, że to mój brat, starszy tylko o 10 minut!
Złapał zębami gumkę przy moich bokserkach i spojrzał mi w oczy, jakby się chciał upewnić, czy na pewno może to zrobić.
-Działaj, Tommy… – Dredziarz tylko się wyszczerzył i ściągnął zębami ostatnią część mojej garderoby. I chyba doznał szoku. Najwyraźniej nie spodziewał się, że mój „przyjaciel” jest tak… pokaźny.
O tym, co teraz zrobił nawet nie marzyłem. On po prostu pochylił się nad moim przyrodzeniem i… Tak, zanurzył je sobie w ustach. Wykonywał szybkie ruchy głową góra-dół, a ja ledwo łapałem oddech. Cholera, jak na kogoś, kto nigdy tego nie robił był świetny! Czyżby mój braciszek ćwiczył? Niee! No z kim? W każdym bądź razie sprawiał mi nieziemską rozkosz! Jeszcze z żadną dziewczyną nie przeżyłem czegoś takiego. Nigdy.
Kiedy czułem, że zbliżam się do końca zabawy, Tom wyjął mojego członka z buzi. Na twarzy miał chytry uśmieszek. Spojrzałem na niego pytającym wzrokiem.
-No co? Chyba nie myślałeś, że tylko Ty będziesz czerpał przyjemność tej nocy? – powiedział, po czym nie czekając na moją reakcję wstał i poszedł do łazienki. Co on kombinuje? Po chwili wrócił z jakimś płynem w ręku. Zmarszczyłem brwi.
Dredziarz wrócił na moje łóżko i zdjął bokserki. Hm, a myślałem, że nie jesteśmy podobni…
-Odwróć się… – szepnął kusząco, patrząc mi przy tym w oczy. On chyba nie… Nie no, bez jaj! Nie jestem pedałem! (no dobra, wiem, że chciałem się z nim pieprzyć, ale myślałem, że to ja będę górą!)
-Ty chcesz… – zacząłem przerażony, ale byłem gotowy na ewentualny atak. Jednak mój brat mi przerwał.
-Tak. Ale nie bój się, będę delikatny. Nie skrzywdzę Cię. – pocałował mnie w usta. Ta, i całą moją silną wolę szlag trafił. Posłusznie obróciłem się na brzuch. -Wypnij pośladki. – wykonałem polecenie. Twarz wtuliłem w poduszkę. Czułem się jak dziwka. Grzeczna suka, która robi wszystko, co jej każą. W dodatku robiłem TO z własnym bratem. Mogło być gorzej?
Po chwili poczułem słodki zapach płynu do kąpieli. Wtedy na maksa dotarło do mnie, co za chwilę się stanie. Poczułem coś zimnego przy mojej dziurce, a potem coś wielkości palca było już we mnie. No tak. Nie „coś”, tylko palec mojego brata.
-Ach! – jęknąłem głośno. To było… coś niesamowitego! Wstyd i pogardę do samego siebie zastąpiła chęć intensywniejszych doznań. Po chwili Tom dołączył drugi palec, i kolejny. Skąd wiedział co robić? Nie wiem, ale był nieźle przygotowany.
W końcu wyjął ze mnie palce, zastępując je czymś dużo większym. Syknąłem z bólu, kiedy główka penisa mojego brata zagłębiła się we mnie. Byłem mu wdzięczny, że nie pchał dalej, ale to i tak cholernie bolało!
-Tom…
-Spokojnie, zaraz przestanie. – złożył na moich plecach czuły pocałunek, chcąc mnie w ten sposób choć trochę uspokoić.
-Skąd wiesz? – zapytałem drżącym głosem.
-Yyy… W filmach zawsze tak było. – wolałem nie wnikać, jakie on filmy ogląda.
Zaczął się we mnie poruszać. Na początku odczuwałem jeszcze lekki ból, ale z każdym kolejnym pchnięciem Toma było coraz lepiej. W końcu ból ustąpił, a ja niemal wrzeszczałem z przyjemności. To był dopiero kosmos! Totalnie odlatywałem. Z czasem jego ruchy były coraz szybsze, pewniejsze. Blondyn odnalazł i stymulował ręką moją męskość. Nie musiałem długo czekać na spełnienie. Doszliśmy w tym samym momencie, wykrzykując swoje imiona:
-Billy!
-Tommy! – opadłem na łóżko, a Tom na mnie. Obaj ciężko dyszeliśmy. Po chwili leżeliśmy koło siebie, a że łóżko było jednoosobowe, byliśmy w siebie wtuleni, co zresztą zbytnio nam nie przeszkadzało. Patrzyłem bratu w oczy, a ten uśmiechał się lekko. Nie myślałem nad tym, co właśnie się wydarzyło w tym hotelowym pokoju. Bo po co? Przecież to nic takiego, prawda? Chwila słabości. Jutro alkohol wyparuje i wszystko wróci do normy…

1 komentarz: