UWAGA!

Blog zawiera treść twincest, czyli fizycznej i psychicznej miłości braci. Jeśli nie jesteś zwolennikiem tej tematyki - opuść bloga.
Niektóre sceny w opowiadaniu mogą być drastyczne, więc czytasz na własną odpowiedzialność.
Jeżeli jednak opowiadanie przypadło Ci do gustu i chciałbyś/chciałabyś być informowany/na o nowych rozdziałach, pisz w komentarzu swoje GG lub adres bloga.
Na pewno poinformuję :)

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Rozdział 1.


Bill



            Szedłem dobrze znaną mi drogą na miejsce, które odwiedzałem zawsze, gdy było mi źle. Czyli często. Trafiłbym tu nawet z zamkniętymi oczyma. Od trzech lat, czyli od czasu tego cholernego wypadku, moje życie to koszmar. I gdyby nie Tom, który jest moją podporą, pewnie już dawno bym ze sobą skończył.
               Mój brat zrezygnował ze wszystkiego, żeby być przy mnie i mnie chronić. Nigdy nie widziałem go z żadną dziewczyną. Jest dla mnie jednocześnie bratem, jak i rodzicem, choć jest ode mnie tylko 10 minut starszy.
               Od długich trzech lat mam tylko jego i tak będzie już zawsze, bo nasi rodzice postanowili sobie odejść z tego świata i zostawić nas.
               Nienawidziłem ich za to. Mieliśmy wtedy 13 lat, do cholery! Pieprzona, pechowa 13.
               Tata zginął na miejscu. Mama próbowała jeszcze walczyć, ale nie dała rady. Zostaliśmy sierotami…
               I takie też dostaliśmy „miano” w naszym nowym „domu”. Na mnie dodatkowo mówią „pedał” ze względu na mój wygląd. Tom nie daje sobie w kaszę dmuchać, ale ja… jestem za słaby. Zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Byłem i jestem pośmiewiskiem. Dlatego teraz jestem tu, gdzie jestem…
               - Cześć – powiedziałem, siadając na ławeczce. Zawsze do nich mówiłem, chociaż wiedziałem, że mi nie odpowiedzą. Przynajmniej mogłem się komuś wygadać. Toma nie chciałem obarczać swoimi problemami, choć on i tak zawsze wie, kiedy coś mnie trapi. Oczywiście to działa w dwie strony. Czasem strasznie jest mieć bliźniaka. Wie o tobie wszystko, zna każdy sekret. Przynajmniej w naszym przypadku tak jest. – Jak wam mija dzień? Mi okropnie. Babka zrobiła nam niezapowiedziany sprawdzian. Nie byłem przygotowany i dostałem pałę. O dziwo, w budzie nikt mnie dzisiaj nie zaczepiał. No, ale jeszcze wszystko przede mną. – Westchnąłem i zamilkłem. – Tęsknię za wami… - szepnąłem po chwili, a w moich oczach stanęły łzy. Wtedy zza chmur wyjrzało słońce. Pierwsze promienie słoneczne od tygodnia. Jakby rodzice chcieli mi powiedzieć „Hej, uśmiechnij się. Jesteśmy przy tobie cały czas.”. Tylko że gdyby byli, nie pozwoliliby na te wszystkie zaczepki i obelgi pod moim adresem. Byłbym innym człowiekiem. Szczęśliwszym.
               Przekraczając bramę cmentarza, założyłem kaptur i schowałem ręce do kieszeni obcisłych spodni. To może opiszę jak wyglądam. Jestem dość wysoki, szczupły, wręcz chudy, mam czarne włosy i w tym samym kolorze jest większość moich ciuchów, przylegających do ciała. Gdyby nie makijaż, bez którego czuję się nagi i lakier na paznokciach, można by powiedzieć, że jestem normalnym chłopakiem. No właśnie, „gdyby”. Bo to właśnie moja sylwetka i makijaż sprawiały, że wyglądałem jak dziewczyna, przez co w szkole byłem gnojony. Wszyscy w szkole wiedzieli, że jestem chłopakiem, ale żeby mi dokuczyć, mówili na mnie „lalunia” albo po prostu „pedał”. To już wolę lalunię… Mimo tych wszystkich przykrości, ja siebie takiego lubiłem.
               - Hej, słoneczko! – usłyszałem jeden z dobrze znanych mi głosów, kiedy dochodziłem do Domu Dziecka, w którym mieszkałem wraz z Tomem. Na szczęście mieliśmy wspólny pokój. Nie zniósłbym dzielenia pokoju z jakimś gburem, który śmiałby się ze mnie na każdym kroku.
            Westchnąłem i wsadziłem ręce głębiej w kieszenie. Przyspieszyłem kroku.
               - Nie przywitasz się? Mamusia cię kultury nie nauczyła? – powiedział drugi, na co reszta ryknęła śmiechem. Zacisnąłem powieki. Starałem się nie zwracać uwagi na ich zaczepki, ale uderzyli w mój słaby punkt i dobrze o tym wiedzieli. Chciałem jak najszybciej znaleźć się w pokoju. Bezpieczny.
               - Chyba my musimy! – krzyknął ten pierwszy i ruszyli w moją stronę.
            Zacząłem biec. A że byłem już blisko Domu Dziecka, to po chwili znalazłem się w jego wnętrzu. Tutaj nie mieli wstępu. Ich „macki” dopadały mnie poza murami Domu Dziecka. Pobiegłem do pokoju i rzuciłem plecak na podłogę, a następnie zdjąłem bluzę i buty i skoczyłem na łóżko. W uszy wsadziłem słuchawki. Odpłynąłem…
               Kiedy się obudziłem, było już ciemno. Rozejrzałem się po pokoju. Nigdzie nie dostrzegłem brata. W łazience też nikogo nie było. Spojrzałem na zegarek. No tak, pora kolacji. Ja jednak nie byłem głodny. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki. Zmyłem makijaż, wziąłem kąpiel i ubrany w luźną koszulkę i bokserki, wróciłem do pokoju. Zabrałem się za lekcje. Wtedy wrócił mój brat.
               - Hej, śpiochu – powiedział z uśmiechem. Ja też się uśmiechnąłem, bo wiedziałem, że Tom nie mówi tego, żeby mi dokuczyć, tylko… pieszczotliwie? – Przyniosłem ci kolację.
            Dopiero teraz zauważyłem, że ma w rękach tacę, którą postawił na szafce obok mojego łóżka.
               - Dzięki, ale nie jestem głodny – powiedziałem, nie odrywając wzroku od zeszytu, w którym zapisywałem zadania.
               - A ja nawet nie chcę tego słyszeć. – I znikł w łazience.
            Westchnąłem, ale dalej robiłem swoje. Na posiłek nawet nie spojrzałem.
            - Zjesz sam, czy mam cię nakarmić? – usłyszałem po chwili. Spojrzałem na Dredziarza błagalnym wzrokiem, ale on tylko pokręcił głową, zabrał mi zeszyt i usiadł koło mnie, podstawiając mi pod nos bułkę z serem. Skrzywiłem się.
               - Nie chcę… - mruknąłem, odsuwając się.
               - Bill, proszę. Śniadania prawie nie tknąłeś, obiad przespałeś. Chcesz się zagłodzić?
               Może tak byłoby lepiej, pomyślałem. Tom patrzył na mnie takim wzrokiem, że westchnąłem i wziąłem od niego bułkę, po czym ugryzłem kawałek. Już wystarczającym problemem dla niego jestem. Nie muszę mu jeszcze dowalać niejedzeniem.
            Tom uśmiechnął się i cmoknął mnie szybko w policzek, a potem podszedł do swojego plecaka. Obserwowałem go chwilę. Nawet nie wiem, kiedy zjadłem dwie bułki i wypiłem sok. Chyba jednak byłem głodny…



Znów krótko... Postaram się, żeby następne rozdziały były dłuższe :)
Pewnie pomyślicie sobie, że ściągam, bo takie opowiadanie już jest, ale zapewniam Was, że to będzie się różniło :D

8 komentarzy:

  1. No zaraz umrę. Napisałam dłuuuuuugi komentarz, ale ktoś jakże wspaniały (czyt. mój tata) i mądry przypadkiem wyłączył mi stronę. Tak to jest, jak się wpuszcza rodziców na komputer, no...
    Ale nie ważne. Na pewno nie napiszę już tego, co mi się usunęło, bo już mi wyleciało z głowy... Ale napiszę, co najważniejsze:
    Że każde opowiadanie samo w sobie jest oryginalne. I twoje całkowicie rózni się od pozostałych twincestów, w których mowa o Domu Dziecka. Jedynym wspólnym wątkiem jest właśnie tylko, że go gnoją, co jest chyba powtarzane wszędzie (a nadal się nie nudzi :P). Mnie się podoba, bardzo się podoba, a jeszcze biorąc pod uwagę, że to twój pierwszy prawdziwy twincest, to jest cudownie. Mam tylko jedno zastrzeżenie - zdecydowanie za krótkie rozdziały! Mam nadzieję, że następne rzeczywiście będą dłuższe. Weny, kochana, bo tutaj uschnę.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc tak zapowiada się coraz ciekawiej i czekam na dłużą notatkę pozdrawiam i dziękuje za powiadomienie :]

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak. Zapowiada się na prawdę ciekawe opowiadanie. Podoba mi się.
    (Nie)cierpliwie czekam na dwójkę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. I pojawił się pierwszy rozdział,a na mojej buzi uśmiech. Podobnie jak Mazohyst uważam,że chociaż opowiadania twc mają wiele wspólnych wątków, to autor nadaje mu swój własny, niepowtarzalny klimat. I twoje opowiadanie taki ma.Podoba mi się postać opiekuńczego Toma. Wzbudza sympatię. Biedny Bill, czemu zawsze ktoś musi się nad nim pastwić? Mam nadzieję,że wsparcie Toma pomorze mu to znieść. Czekam na kolejny odcinek. I powodzenia przy twoim pierwszym twc. Wiem ile to stresu kosztuje. Pozdrawiam !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze raz ja...Nie mogę przestać patrzeć na twój szablon. Jest cudowny!!!

      Usuń
  5. Genialne... Ja tam nie pomyśle, że ściągasz, bo nic o TH jeszcze nie czytałam.. Weny, dziewczyno, baardzo mi się podoba..! Pisz, pisz, pisz <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapowiada się ciekawie, chociaż szkoda, że znowu to Bill jest to gnębioną osobą. Brakuje mi tu opowiadań, w których to właśnie Czarny miałby silny i mocny charakter, ale mniejsza.
    Rozdział, cóż, krótki, ale daje kilka informacji.
    Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejną cześć. ; )

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. odcinek mega fajny... zaczynam mieć słabość do tych braciszków a ten rysunek czy zdjęcie na górze jest sweeeeeeeeeeeeeeeeeeet!!!!!!!!!!!
    pozdro od Lambertoszajbuski :)

    OdpowiedzUsuń