Bill
- Bill? – usłyszałem za
sobą, gdy szedłem do szkoły. Właściwie to byłem już prawie w niej. Odwróciłem
się w stronę źródła głosu.
- Chris? – mruknąłem sam do siebie, bo on jeszcze nie mógł mnie usłyszeć, był
za daleko. Po chwili stał przede mną. – Co ty tu robisz?
Teoretycznie mógł też iść do szkoły, ale jakoś nie wyglądał mi na chłopaka w
moim wieku. Raczej na co najmniej dwa lata starszego.
- Zrobiłem sobie wagary – odparł i puścił mi oczko. Co to ma znaczyć? – Cieszę
się, że cię spotkałem.
- Tak, mi też jest miło – mruknąłem nieśmiało, czując, że się rumienię. Och
nie!
- Może się przejdziemy? – zaproponował, a ja zmarszczyłem brwi.
- Wiesz, bardzo chętnie, ale zaraz zaczynam lekcje i…
- Oj, daj spokój! Nic się nie stanie jak raz się nie pojawisz.
- Pewnie masz rację…
- Pewnie, że mam! – przerwał mi wesoło.
- …ale ja ostatnio miałem trochę problemów i już za dużo zawaliłem –
dokończyłem, na co on się zasmucił.
- Och… - mruknął. – A co się stało?
No i co miałem mu powiedzieć? Że jestem ofiarą losu, nad którą wszyscy się
pastwią? Głupio mi…
- Powiedzmy, że problemy zdrowotne. Nie mówmy o tym – poprosiłem, a on skinął
głową.
Nie wiem nawet kiedy, ale ruszyłem z nim w przeciwnym kierunku niż moja szkoła.
Szliśmy w ciszy, którą w końcu przerwał Chris.
- To prawda, że nie masz telefonu?
- Słucham? – zdziwiłem się i spojrzałem na niego.
- Moja kumpela – Emilie – chodzi z twoim bratem do klasy i poprosiłem ją, żeby
wyciągnęła od niego twój numer.
- Naprawdę? – zdziwiłem się. - Nic mi o tym nie wspominał.
- Powiedział jej, że nie masz telefonu.
Znów na niego spojrzałem, tym razem z szeroko otwartymi oczami. Po chwili
wyjąłem z kieszeni moich obcisłych spodni swoją komórkę. Może nie jest
najnowszej generacji i większość nie uważałaby ją za telefon, a raczej za cegłę
z guziczkami, ale jest. Nie wiem, dlaczego Tom skłamał…
Chłopak nieśmiało poprosił o mój numer. Na początku się wahałem z podaniem mu
go. W końcu nie znam go za dobrze. Właściwie wcale go nie znam. Czemu więc z
nim spaceruję? Ja, Bill Kaulitz. Człowiek, który ufa tylko własnemu bratu,
teraz szlaja się z obcym chłopakiem. To chore. Ale… przyjemne. Miło jest choć
raz nie być odtrącanym, wytykanym palcami. Chris wyglądał na takiego, któremu
nie przeszkadzał mój wygląd. A nawet jakby… przyciągał?
Łaziliśmy tak razem do późnego popołudnia. Chris chciał mnie odprowadzić do
domu, ale wstydziłem się powiedzieć, że mieszkam w Domu Dziecka, więc
zatrzymaliśmy się pod jednym z ładniejszych domów w okolicy i udałem, że tam
mieszkam.
- To… spotkamy się jeszcze? – zapytał, kiedy staliśmy pod „moim domem”.
- Masz mój numer. Zadzwoń, jak będziesz chciał – powiedziałem i uśmiechnąłem
się ciepło.
- Jutro? – Zaśmiałem się.
- Dobrze, może być jutro.
- Super. To do jutra – rzekł cały czas na mnie patrząc i zaczął się cofać. Po
chwili się odwrócił i odszedł, znikając mi z pola widzenia, a ja poszedłem w
przeciwną stronę.
W Domu Dziecka byłem po paru minutach. Od razu Tom do mnie dopadł.
- Gdzieś ty był?! Skończyłeś lekcje dwie godziny temu! Martwiłem się!
- Możesz nie krzyczeć? – powiedziałem spokojnie. – Byłem się przejść.
- Nie odbierałeś telefonu!
Sięgnąłem po telefon. Wyłączony. Wcześniej tego nie zauważyłem.
- Sorry, rozładował się – wyjaśniłem. Tom warknął pod nosem, a ja odłożyłem
komórkę i poszedłem do łazienki. Kiedy z niej wyszedłem, mój brat kontynuował:
- Nie powinieneś spacerować sam. To…
- Nie byłem sam. Spotkałem kolegę.
- Co?
- No co się tak dziwisz? Nie mogę mieć kolegów?
No dobra, nie mam ich, ale chciałem go trochę zdenerwować.
- Nie o to mi chodziło!
- Nie? Bo tak to zabrzmiało – warknąłem.
- Bill…
- Przepraszam cię, ale muszę odrobić lekcje – powiedziałem, podłączając telefon
do ładowarki. Dred westchnął i dał mi spokój. Wyszedł z pokoju, a ja uwaliłem
się na łóżku.
Co miałem odrabiać, skoro nie było mnie na ani jednej lekcji? Skłamałem, żeby
skończyć tę bezsensowną dyskusję. Nie miałem ochoty użerać się z bliźniakiem.
Ukrył przede mną fakt, że ktoś chciał się ze mną skontaktować, to teraz nie
musi wiedzieć, z kim się spotykam. Prowadzić za rączkę też mnie nie musi. Po
chwili na moją poduszkę zaczęły skapywać gorzkie łzy…
No bez jaj, co tak krótko :((
OdpowiedzUsuńChcę więcej. Moooooooreee!
no, no, no! Bill zaczyna się Tomowi wymykać spod kontroli. a Chris? dlaczego tak mu zależy na spotykaniu się z Billem? wyczuwam problemy albo zgrzyty. Tomowi się to może absolutnie nie spodobać. z resztą, co tu dużo mówić. będzie zazdrosny i będzie się obawiał o braciszka, którego pilnuje jak matka. z jednej strony to dobrze, bo Tom jest jedyną osobą, której Bill może naprawdę ufać i jedyną osobą, która może mu dać to ciepło, a z drugiej... jeśli Tom dalej będzie go trzymał krótko, Bill stwierdzi, że ma tego dość i zaczną się kłopoty.
OdpowiedzUsuńtak. kłopoty będą. tak czuję.
Kasiu, co prawda był to krótki odcinek, ale to dobrze, bo stopniowo układamy sobie tę historię w głowach. dawkujesz emocje. uważam to za duży plus.
dziękuję Ci za ten odcinek i czekam na następny.
pozdrawiam serdecznie i życzę weny, weny i jeszcze raz szczęścia ;)
Romans wyczuwam... Ostro...
OdpowiedzUsuń