UWAGA!

Blog zawiera treść twincest, czyli fizycznej i psychicznej miłości braci. Jeśli nie jesteś zwolennikiem tej tematyki - opuść bloga.
Niektóre sceny w opowiadaniu mogą być drastyczne, więc czytasz na własną odpowiedzialność.
Jeżeli jednak opowiadanie przypadło Ci do gustu i chciałbyś/chciałabyś być informowany/na o nowych rozdziałach, pisz w komentarzu swoje GG lub adres bloga.
Na pewno poinformuję :)

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 7.


Bill



             

                 -  Bill? – usłyszałem za sobą, gdy szedłem do szkoły. Właściwie to byłem już prawie w niej. Odwróciłem się w stronę źródła głosu.
               - Chris? – mruknąłem sam do siebie, bo on jeszcze nie mógł mnie usłyszeć, był za daleko. Po chwili stał przede mną. – Co ty tu robisz?
               Teoretycznie mógł też iść do szkoły, ale jakoś nie wyglądał mi na chłopaka w moim wieku. Raczej na co najmniej dwa lata starszego.
               - Zrobiłem sobie wagary – odparł i puścił mi oczko. Co to ma znaczyć? – Cieszę się, że cię spotkałem.
               - Tak, mi też jest miło – mruknąłem nieśmiało, czując, że się rumienię. Och nie!
               - Może się przejdziemy? – zaproponował, a ja zmarszczyłem brwi.
               - Wiesz, bardzo chętnie, ale zaraz zaczynam lekcje i…
               - Oj, daj spokój! Nic się nie stanie jak raz się nie pojawisz.
               - Pewnie masz rację…
               - Pewnie, że mam! – przerwał mi wesoło.
               - …ale ja ostatnio miałem trochę problemów i już za dużo zawaliłem – dokończyłem, na co on się zasmucił.
               - Och… - mruknął. – A co się stało?
               No i co miałem mu powiedzieć? Że jestem ofiarą losu, nad którą wszyscy się pastwią? Głupio mi…
               - Powiedzmy, że problemy zdrowotne. Nie mówmy o tym – poprosiłem, a on skinął głową.
               Nie wiem nawet kiedy, ale ruszyłem z nim w przeciwnym kierunku niż moja szkoła. Szliśmy w ciszy, którą w końcu przerwał Chris.
               - To prawda, że nie masz telefonu?
               - Słucham? – zdziwiłem się i spojrzałem na niego.
               - Moja kumpela – Emilie – chodzi z twoim bratem do klasy i poprosiłem ją, żeby wyciągnęła od niego twój numer.
               - Naprawdę? – zdziwiłem się. - Nic mi o tym nie wspominał.
               - Powiedział jej, że nie masz telefonu.
               Znów na niego spojrzałem, tym razem z szeroko otwartymi oczami. Po chwili wyjąłem z kieszeni moich obcisłych spodni swoją komórkę. Może nie jest najnowszej generacji i większość nie uważałaby ją za telefon, a raczej za cegłę z guziczkami, ale jest. Nie wiem, dlaczego Tom skłamał…
               Chłopak nieśmiało poprosił o mój numer. Na początku się wahałem z podaniem mu go. W końcu nie znam go za dobrze. Właściwie wcale go nie znam. Czemu więc z nim spaceruję? Ja, Bill Kaulitz. Człowiek, który ufa tylko własnemu bratu, teraz szlaja się z obcym chłopakiem. To chore. Ale… przyjemne. Miło jest choć raz nie być odtrącanym, wytykanym palcami. Chris wyglądał na takiego, któremu nie przeszkadzał mój wygląd. A nawet jakby… przyciągał?
               Łaziliśmy tak razem do późnego popołudnia. Chris chciał mnie odprowadzić do domu, ale wstydziłem się powiedzieć, że mieszkam w Domu Dziecka, więc zatrzymaliśmy się pod jednym z ładniejszych domów w okolicy i udałem, że tam mieszkam.
               - To… spotkamy się jeszcze? – zapytał, kiedy staliśmy pod „moim domem”.
               - Masz mój numer. Zadzwoń, jak będziesz chciał – powiedziałem i uśmiechnąłem się ciepło.
               - Jutro? – Zaśmiałem się.
               - Dobrze, może być jutro.
               - Super. To do jutra – rzekł cały czas na mnie patrząc i zaczął się cofać. Po chwili się odwrócił i odszedł, znikając mi z pola widzenia, a ja poszedłem w przeciwną stronę.
               W Domu Dziecka byłem po paru minutach. Od razu Tom do mnie dopadł.
               - Gdzieś ty był?! Skończyłeś lekcje dwie godziny temu! Martwiłem się!
               - Możesz nie krzyczeć? – powiedziałem spokojnie. – Byłem się przejść.
               - Nie odbierałeś telefonu!
               Sięgnąłem po telefon. Wyłączony. Wcześniej tego nie zauważyłem.
               - Sorry, rozładował się – wyjaśniłem. Tom warknął pod nosem, a ja odłożyłem komórkę i poszedłem do łazienki. Kiedy z niej wyszedłem, mój brat kontynuował:
               - Nie powinieneś spacerować sam. To…
               - Nie byłem sam. Spotkałem kolegę.
               - Co?
               - No co się tak dziwisz? Nie mogę mieć kolegów?
               No dobra, nie mam ich, ale chciałem go trochę zdenerwować.
               - Nie o to mi chodziło!
               - Nie? Bo tak to zabrzmiało – warknąłem.
               - Bill…
               - Przepraszam cię, ale muszę odrobić lekcje – powiedziałem, podłączając telefon do ładowarki. Dred westchnął i dał mi spokój. Wyszedł z pokoju, a ja uwaliłem się na łóżku.
               Co miałem odrabiać, skoro nie było mnie na ani jednej lekcji? Skłamałem, żeby skończyć tę bezsensowną dyskusję. Nie miałem ochoty użerać się z bliźniakiem. Ukrył przede mną fakt, że ktoś chciał się ze mną skontaktować, to teraz nie musi wiedzieć, z kim się spotykam. Prowadzić za rączkę też mnie nie musi. Po chwili na moją poduszkę zaczęły skapywać gorzkie łzy…

3 komentarze:

  1. No bez jaj, co tak krótko :((
    Chcę więcej. Moooooooreee!

    OdpowiedzUsuń
  2. no, no, no! Bill zaczyna się Tomowi wymykać spod kontroli. a Chris? dlaczego tak mu zależy na spotykaniu się z Billem? wyczuwam problemy albo zgrzyty. Tomowi się to może absolutnie nie spodobać. z resztą, co tu dużo mówić. będzie zazdrosny i będzie się obawiał o braciszka, którego pilnuje jak matka. z jednej strony to dobrze, bo Tom jest jedyną osobą, której Bill może naprawdę ufać i jedyną osobą, która może mu dać to ciepło, a z drugiej... jeśli Tom dalej będzie go trzymał krótko, Bill stwierdzi, że ma tego dość i zaczną się kłopoty.
    tak. kłopoty będą. tak czuję.

    Kasiu, co prawda był to krótki odcinek, ale to dobrze, bo stopniowo układamy sobie tę historię w głowach. dawkujesz emocje. uważam to za duży plus.
    dziękuję Ci za ten odcinek i czekam na następny.
    pozdrawiam serdecznie i życzę weny, weny i jeszcze raz szczęścia ;)

    OdpowiedzUsuń