Bill
Tym razem wyszedłem wcześniej
do szkoły, żeby nikt po drodze nie zgarnął mnie na wagary. Jestem chyba jedynym
nastolatkiem, który uczy się z własnej nieprzymuszonej woli. Kompletnie różnię
się pod tym względem od brata.
Na jednej z przerw zastanawiałem się nad tym, co wczoraj powiedział Tom. W
życiu bym nie pomyślał, że on kryje w sobie takie obawy. Przecież to głupie!
Byłbym kretynem, gdybym po zaprzyjaźnieniu się z kimś, na co zresztą się nie
zanosi, odsunął się od bliźniaka. Tyle lat trzymamy się razem, że to nie może
się tak nagle zmienić. Czasem myślę, że nawet, kiedy dorośniemy i założymy
własne rodziny, będziemy się często widywać. Albo w ogóle zamieszkamy wszyscy
razem w wielkim domu.
Nie wiedziałem, o której mam spotkać się z Chrisem, dlatego po ostatniej lekcji
szedłem spokojnie do Domu Dziecka. Kiedy byłem parę metrów od mojego celu, coś
zawibrowało mi w kieszeni. Wyciągnąłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz, na
którym migał napis „Chris”. Po wciśnięciu przycisku z zieloną słuchawką,
przyłożyłem urządzenie do ucha.
- Halo?
- Cześć! – zaświergotał wesoło. – Czekam pod twoim domem. Wyjdziesz?
Pod domem? - pomyślałem. Ach!
- Nie ma
mnie w domu, ale jestem niedaleko. Zaraz będę.
- To czekam.
Sam się rozłączył, więc ja tylko schowałem komórkę i ruszyłem w przeciwnym
kierunku. Po drodze napisałem SMS’a do Toma, że wrócę później i żeby się nie
martwił. Dwie minuty biegu i byłem na miejscu. Kiedy byłem w takiej odległości,
że go widziałem, zatrzymałem się. Wyrównałem oddech i dalej szedłem powoli.
Niech sobie nie myśli, że pędzę do niego na złamanie karku. Dobra, biegłem, ale
co z tego? Po prostu nie chciałem, żeby musiał czekać, bo wiem, jakie to
potrafi być męczące i wkurzające.
Chris oznajmił, że mnie porywa, a potem poszliśmy… do niego. Tak, do jego domu,
w którym, jak się okazało, nikogo nie było. Oj, nie podoba mi się to. Jestem na
terytorium chłopaka, którego praktycznie nie znam. Gdyby miał w planach
zrobienie mi krzywdy, nie mam co liczyć na pomoc…
Na szczęście chłopak miał inną wizję tego popołudnia. Najpierw wspólnie
zrobiliśmy obiad, przy czym mieliśmy niezły ubaw, podobnie zresztą, jak przy
jego konsumowaniu. Potem graliśmy na konsoli w jego pokoju. Oczywiście za
każdym razem mnie ogrywał i cieszył się z tego jak dziecko.
W pewnym momencie musieliśmy przerwać grę, bo zadzwonił jego telefon.
Przeprosił, wstał i wyszedł z pokoju, ale chyba stał za drzwiami, bo słyszałem,
co mówił.
- Czego? Nie. Potrzebuję więcej czasu.
Tyle zdołałem wyłapać. Znaczy nie żebym podsłuchiwał… Po chwili wrócił z
niewyraźną miną. Widziałem, że jest zdenerwowany.
- Coś się stało? – spytałem, ale on tylko pokręcił głową, że nie.
- Gramy?
No, to pogadane.
Pół godziny później uznałem, że na
mnie już czas. Chłopak oczywiście próbował mnie jeszcze zatrzymać, ale byłem twardy.
Na dworze zaczynało się ściemniać, a ja od czasu pobicia nie lubię łazić po
ciemku sam.
- To może cię odprowadzę? – zaproponował. Koniecznie chciał spędzić ze mną
jeszcze trochę czasu, co było dla mnie dziwne.
- Dzięki, dam sobie radę.
- Jak wolisz – mruknął niezadowolony. – To chociaż daj znać, jak będziesz już w
domu.
- Dobra. To na razie.
- Do zobaczenia.
Podniosłem plecak, który leżał przy drzwiach i wyszedłem. W Domu Dziecka byłem
po około 30 minutach. Wchodząc do budynku, wysłałem wiadomość Chrisowi o
treści:
Jestem. Cały i zdrowy :)
Dostałem
odpowiedź:
Cieszę się :)
Tom właśnie siedział nad książkami. Zerknął na mnie i uśmiechnął się.
- Jak minął dzień?
- Miło. A tobie?
- Może być – odparł wymijająco.
Poszedłem do łazienki, wziąłem
szybką kąpiel, a potem, siedząc w piżamie na łóżku, odrobiłem lekcje. Po
kolacji popisałem trochę z Chrisem i około 22-giej zasnąłem.
Chris jest tu zdecydowanie postacią tajemniczą. nie wiadomo, czego można się po nim tak naprawdę spodziewać. pomoże czy zaszkodzi? dobry czy czarny charakter?
OdpowiedzUsuńboję się, że kiedy Bill wyrwie się spod skrzydeł Toma, który czasami jest nadopiekuńczy, może trafić źle. oby nie dostał od życia zbyt bolesnego kopniaka.
Tom by sobie tego nie wybaczył.
spodziewam się, że znajomość z Chrisem może się rozwinąć i Bill będzie odsuwał się powoli od brata, który może mieć do niego pretensję.
a może wręcz przeciwnie? wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie? kto wie?
to Ty tu jesteś autorem, Kasiu i zdarzy się to, co podpowie Ci Twoja wyobraźnia.
z niecierpliwością czekam na rozwój zdarzeń i dziękuję za odcinek, który jak zwykle czytało się z przyjemnością i uśmiechem.
pozdrawiam cieplutko, Kasiu.
weny i wytrwałości.
Nikola.
Spokojny dzień :D ten Chris jest troche podejrzany jak dla mnie :< bliźniak musi na niego uważać..!
OdpowiedzUsuńChris...no cóż, ciężko mi ocenić jaką rolę odegra między bliźniakami. W sumie nie są oni razem, więc Chris ma prawo starać się w jakiś sposób o Billa.Robi wrażenie miłego chłopaka, ale nie wiem czy to tylko wrażenie...Rozbudziłaś moją ciekawość. Czekam na kolejny odcinek.
OdpowiedzUsuńJakoś nie przepadam za Tokio Hotel, ale gdy zobaczyłam informację z boku: "Blog zawiera treść twincest, czyli fizycznej i psychicznej miłości braci", stwierdziłam: MUSZĘ! MUSZĘ TO PRZECZYTAĆ!
OdpowiedzUsuńW twincest jest cos takiego magicznego... uwielbiam wątki zakazanej miłości: bohaterowie kochają się mimo przeciwności losu i braku akceptacji.
Początkowo stwierdziłam, że przeczytam ten rozdział i potem zabiorę się za wcześniejsze, ale jednak moje zdanie zostało zmienione: komentuję, żebyś wiedziała o mojej obecności, ale dopiero zaczynam czytać od początku. Szukałam ostatnio dobrego tekstu do poczytania, no i proszę: idealnie! c:
http://kukurydza.blogspot.com/
dostałam informację o rozdziale 10. uśmiecham się i wchodzę. patrzę, a tu wciąż 9.
OdpowiedzUsuńczy tylko mnie się coś nie wyświetla? jeśli tak to czuję się pokrzywdzona. ;)
Jestem pewna, że Chris chce wywieźć Billa na gwałt do lasu. 100% pewności!
OdpowiedzUsuńPotrzebował więcej czasu, żeby go czymś naszprycować albo zmęczyć! A potem jego kumple by przyleźli i byłaby jazda!