Bill
Mam dość. Mógłby mi ktoś wyjaśnić,
czemu Tom się tak dziwnie zachowuje? Najlepiej by było, gdyby zrobił to sam
Dred, ale on chyba nie ma takiego zamiaru. Unika mnie i myśli, że to załatwi
sprawę. A ja… zwyczajnie za nim tęsknię.
Chris poprosił mnie, a raczej wybłagał, żeby nasz kontakt się nie urywał.
Zgodziłem się, bo, mimo wszystko, w jakiś tam sposób mi na nim zależy. Co prawda
nie spotykamy się już tak często, ale jednak. I zawsze w miejscach publicznych.
Jakby się bał, że gdzieś za rogiem czai się szkolna banda. W sumie sam łapałem
się na tym, że rozglądam się nerwowo. Paranoja.
Zawsze, gdy wracałem ze spotkania z Chrisem, Tom ciskał piorunami, czego już
kompletnie nie rozumiałem. Dla odmiany on chyba nigdzie nie wychodził. Nie
nadążam za nim.
Tego dnia byłem umówiony z Chrisem.
- Wychodzisz? – spytał mnie bliźniak, kiedy zakładałem buty.
- Tak, umówiłem się.
- Z kim?
Co? Od kiedy Tom mnie kontroluje? Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na niego
dziwnie, mając nadzieję, że po zobaczeniu mojej miny odpuści. Jego zaś
wskazywała na to, że naprawdę czeka na odpowiedź.
- Z kumplem.
Przyjął to lekkim skinieniem głowy.
Pożegnałem się i wyszedłem.
Pod Domem Dziecka czekał Chris.
Przywitał mnie buziakiem w policzek, na co spaliłem buraka. Uśmiechnął się.
Poszliśmy do niego. Okazało się, że nie będziemy sami.
- Jestem! – zakomunikował, gdy weszliśmy do jego domu. Chwilę potem z kuchni
wyłoniła się blondynka, około 40-tki i podeszła do nas. W tym czasie zdjęliśmy
kurtki i buty. – Mamo, to jest Bill. Bill, to moja mama, Anastasia –
przedstawił nas sobie. Kobieta podała mi dłoń, którą natychmiast grzecznie
ująłem i powiedziała:
- Miło mi cię w końcu poznać.
W końcu? Co to znaczy?
- Idziemy do mojego pokoju. Przyniesiesz nam coś do picia?
- Pewnie.
I poszliśmy. Usiadłem na jego łóżku
– tym razem trochę niepewnie – a on włączył komputer. Usiadł przy biurku i
gestem pokazał mi, żebym zajął miejsce koło niego. Tak zrobiłem. W tym momencie
drzwi do pokoju się otworzyły i weszła do niego mama Chrisa z tacą, na której
stały dwie szklanki z sokiem pomarańczowym. Podziękowaliśmy.
- To co oglądamy? – spytał blondyn, gdy jego rodzicielka zamknęła za sobą
drzwi.
Wzruszyłem ramionami.
- Nie wiem. A co proponujesz?
W swojej kolekcji na twardym dysku wygrzebał Szybkich i Wściekłych.
- Film dla prawdziwych facetów – powiedział z dziarską miną.
- Okej, może być. – Zaczęliśmy seans…
Jakieś dwie godziny później na ekranie pojawiły się napisy końcowe. Chris się
przeciągnął, a ja poprawiłem się na krześle. Nawet nie wiem, kiedy na dworze
zrobiło się ciemno.
- To co, młody – zaczął i położył mi dłoń na kolanie. – Jeszcze jeden?
Zdjąłem jego rękę, a on się zaśmiał.
- Nie, stary – odparłem takim samym tonem jak on. – Będę się zbierał.
- Już?
- No, ciemno już. – Wskazałem brodą okno. Spojrzał na nie i rzekł:
- Racja. Odprowadzę cię.
- Nie, zostań. Poradzę sobie.
Blondyn przez chwilę się nad czymś zastanawiał, po czym wyleciał z pokoju jak z
procy. Niepewnie poszedłem za nim. Mój kumpel wraz z matką właśnie się
ubierali. Zmarszczyłem brwi.
- Chodź, mama nas zawiezie.
Nas? O czym on mówi?
Po 15 minutach byliśmy prawie pod Domem Dziecka. Kilka metrów przed poprosiłem
panią Anastasię, żeby zatrzymała auto.
- Mama wie, że mieszkasz w Domu Dziecka – rzekł Chris, przewidując moje obawy.
- To żaden wstyd, Bill – powiedziała cicho kobieta i jechała dalej.
Pod „domem” się pożegnaliśmy, ja
wysiadłem, a oni odjechali. Szybko poszedłem do pokoju. Tom siedział na swoim
łóżku i czytał książkę.
W nocy obudził mnie czyjś głos. Gdy byłem już wystarczająco rozbudzony,
rozpoznałem, że to głos mojego bliźniaka. Rzucał się na łóżku i majaczył.
- Nie, Bill, proszę, nie zostawiaj mnie. Ja cię kocham! – Mniej więcej coś
takiego mówił. Podszedłem do niego i położyłem mu dłoń na ramieniu, chcąc nim
potrząsnąć, ale w tym momencie się uspokoił.
Przy śniadaniu postanowiłem poruszyć temat jego koszmaru.
- Co ci się śniło? – spytałem, a on popatrzył na mnie jak na głupka. – W nocy.
Krzyczałeś – wyjaśniłem.
Zbladł.
- C-co krzyczałem?
- Żebym cię nie zostawiał i że mnie
kochasz.
Jego łyżka wróciła z hukiem do talerza,
rozchlapując naokoło zupę mleczną. Dred wstał i z prędkością światła opuścił
stołówkę. Poszedłem za nim. Zdążył już dobiec do naszego pokoju. Siedział na
łóżku i obejmował ramionami kolana, bujając się lekko w przód i w tył. Cholera,
nie jest dobrze. Powoli do niego podszedłem i klapnąłem na skraju łóżka.
- Tom – zacząłem cicho. – Powiesz mi, co się stało? – Nie zareagował. – Tommy,
mnie możesz wszystko powiedzieć. Jestem twoim bratem…
- No właśnie! Bratem! – przerwał mi gwałtownie. – I w tym cały problem… - Ukrył
twarz w dłoniach.
- O czym ty mówisz, Tom? – Pokręcił szybko głową. Och, do cholery! Nie dość, że
nic z tego nie rozumiałem, to jeszcze serce mi się krajało, gdy na niego patrzyłem.
– Tom…
- KOCHAM CIĘ! – wydarł się chyba na całe gardło. Aż odskoczyłem. Jego krzyk
jednak nie sprawił, że ten „problem” stał się dla mnie jasny.
- Przecież ja ciebie też, głuptasie.
Prychnął.
- Ty nic nie rozumiesz – warknął, wstając z łóżka i zaczął krążyć nerwowo po
pokoju.
- No to mi wytłumacz, do cholery! – wybuchnąłem. No ludzie, ileż można?!
Wszystko ma swoje granice. Moja cierpliwość i dobre serce też.
Wahał się. Milczał, patrząc mi w oczy. Wyglądał na wściekłego i przerażonego
zarazem.
- Kocham cię – zaczął wreszcie i to tak cicho, że ledwo go słyszałem.
Otwierałem już usta, żeby coś powiedzieć, ale podniósł rękę, dając mi do
zrozumienia, że mam być cicho. Zamilkłem. – Problem polega na tym, że nie jak
brata.
Powiedzcie, że się przesłyszałem. Albo że śnię.
- Dlatego cię wtedy pocałowałem – kontynuował. – Znaczy wtedy jeszcze nie
zdawałem sobie z tego sprawy. Dopiero ten pocałunek…
Nic więcej nie usłyszałem. Nie mogłem i nie chciałem tego słuchać. Po prostu
wybiegłem z pokoju, zostawiając bliźniaka samego.
Ech... Nie mam pojęcia co napisać. Tom w końcu wyjawił prawdę, ale reakcja Billa nie wróży nic dobrego. Jeszcze weźmie i ucieknie z Domu Dziecka do tego całego Chrisa. o.O
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część.
Weny, Kasiu. : D
Jaaa..., ale emocje :) ekstra :D
OdpowiedzUsuń