UWAGA!

Blog zawiera treść twincest, czyli fizycznej i psychicznej miłości braci. Jeśli nie jesteś zwolennikiem tej tematyki - opuść bloga.
Niektóre sceny w opowiadaniu mogą być drastyczne, więc czytasz na własną odpowiedzialność.
Jeżeli jednak opowiadanie przypadło Ci do gustu i chciałbyś/chciałabyś być informowany/na o nowych rozdziałach, pisz w komentarzu swoje GG lub adres bloga.
Na pewno poinformuję :)

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 25.

               Nikola, co do Andreasa to… Szczerze mówiąc, planując „wrzucenie” go do opowiadania, nie miałam na myśli nic złego. Chciałam po prostu, żeby on i G&G pojawili się w opowiadaniu, a że chciałam, żeby moje opowiadanie było jedyne w swoim rodzaju (nie chciałam od nikogo „ściągać”), padło na takie postacie :D Ale… Muszę przyznać, że Twoje słowa coś we mnie obudziły i może jeszcze wpadnę na jakiś szatański plan :D Chociaż uważam, że Bill i Tom już wystarczająco się nacierpieli.
               Jeśli chodzi o Twoje pytanie – czy miałam jakąś inspirację? Chyba po prostu Wasze opowiadania. Czytałam, zachwycałam się, aż w końcu zapragnęłam podzielić się z Wami moją wizją na Twincest. Uwielbiam pisać, więc rozpoczęcie Tylko przy Tobie jestem sobą było i jest dla mnie ogromną frajdą. A jeżeli podoba się moim Czytelnikom… To już w ogóle odlot i myślę, że mnie rozumiesz :)
               Boże, ale się rozpisałam… Przepraszam!
               Rozdział znów nieco krótki, ale… chyba fajny ;) Przepraszam, ale nie miałam ani zbytnio czasu, ani za bardzo pomysłu… :(


Bill


              

                Pogrzeb Chrisa był okropny. Żegnało go tylko kilka osób, a ksiądz wygłosił najtańszą i najgłupszą mowę, jaką kiedykolwiek słyszałem. On na to nie zasłużył. Był świetnym przyjacielem.
               Mimo że widziałem przecież trumnę z jego ciałem, długo nie mogło do mnie dotrzeć to, że on nie żyje. Nie potrafiłem się z tym pogodzić. Cały czas miałem wrażenie, że za chwilę zadzwoni i powie, że czeka na mnie gdzieś niedaleko Domu Dziecka. Ale mój telefon milczał.
               Teraz, po tych trzech miesiącach, doszedłem do siebie. Już nie płakałem po nocach, nie czekałem na odzew, który nigdy miał nie nadejść.
               Na dworze pierwsze promienie słońca wyłaniały się zza chmur. Długo wyczekiwana wiosna nadeszła również w moim życiu. Czułem, że teraz będzie już tylko lepiej. Nie wiem czemu. Nie wiem, jakie los ześle mi niespodzianki. Ale czułem, że zbliża się coś pięknego i niepowtarzalnego.
               Głównym powodem do radości było to, że zbliżyliśmy się z Tomem do siebie. Od czasu naszej rozmowy, po której przepłakaliśmy pół nocy wtuleni w siebie, starałem się robić wszystko, żeby mój brat nie czuł się przeze mnie odtrącany. Żeby czuł i wiedział, że jestem z nim, a nie obok. I chyba zaczynałem coś rozumieć…
               Tego dnia nasza opiekunka wpadła do naszego pokoju, żeby nam coś oznajmić. A raczej kogoś nam przyprowadzić…
               - Wujek? – spytałem zaskoczony.
               - Georg i Gustav? – zawtórował mi brat.
               Tak, w naszym pokoju był Andreas, który trzymał w dłoni teczkę z jakimiś papierami,  lekko znudzony Georg i Gustav, który dosłownie nie mógł ustać w miejscu.
               Opiekunka się ulotniła.
               - Chciałem wam coś powiedzieć, a te osły – wskazał na synów – uparły się, że muszą zobaczyć waszą reakcję.
               - Ale na co? – zapytał Tom.
               - Proszę, tutaj macie odpowiedź. – Podał teczkę mojemu bratu.
               Tom otworzył ją i zaczął czytać, a ja zajrzałem mu przez ramię.
               Był to dokument, który dowodził na to, że Andreas jest naszym prawnym opiekunem.
               Obaj spojrzeliśmy na mężczyznę.
               - Być może powinienem wam to oznajmić kiedy skończy się rok szkolny… - Podrapał się po głowie. – No ale chłopaki wręcz zmusili mnie, żebym zrobił to już teraz. Twierdzili, że pewnie tylko czekacie na to, by opuścić to miejsce.
               - I tak jest, ale…
               - Spokojnie. Nic się nie stanie, jeśli skończycie szkołę tutaj. – Uśmiechnął się. – Wasz pokój nadal będzie na was czekał.
               - Tak chyba byłoby lepiej…
               - Tom! – oburzyłem się. Przecież on wie, jak nienawidzę tego miejsca!
               - Oj, Bill. To tylko dwa miesiące. Męczyliśmy się ponad trzy lata, to chyba wytrzymamy te dwa miesiące, nie? – Spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem. Zmiękłem… - Damy radę – szepnął. – Chyba nie chcesz przyzwyczajać się do nowej budy tuż przed wakacjami i przez to nie zdać? Zwłaszcza że to już ostatnia klasa gimnazjum.
               No tak. To by było bez sensu.
               Westchnąłem.
               - Nie chcę – mruknąłem.
               - No właśnie. Więc… Jeśli to nie byłby problem… - zwrócił się do Andreasa.
               - Żaden – zapewnił tamten i usiadł na moim łóżku. Chłopaki usiedli na łóżku Toma. – Przyjadę po was pierwszego lipca, żebyście mieli czas na załatwienie swoich spraw przed przeprowadzką.
               - Tato! – jęknął Gustav.
               - Milczeć!
               Zaśmialiśmy się cicho, gdy nastolatek naprawdę zamilkł.
               - Nie mamy tu żadnych spraw – odezwał się grzecznie Tom. – Ale w porządku. Może być pierwszy lipca – dodał i uśmiechnął się.
               Andreas odpowiedział tym samym.
               Posiedzieli u nas jeszcze dwie godziny, a potem pożegnali się z nami i pojechali.
               Przez kilka kolejnych dni byłem na Toma trochę zły. Wiem, że miał rację, bo przenoszenie się dwa miesiące przed zakończeniem byłoby czystym szaleństwem, ale i tak… Czy on zawsze musi być tym rozsądniejszym? Ja byłem gotów już wtedy wsiąść w samochód Andreasa i odjechać z nimi. Tylko że mój braciszek musiał jak zwykle myśleć tak cholernie trzeźwo…
               - No Bill. Nadal się boczysz? – spytał któregoś dnia, siadając obok mnie na moim łóżku.
               - Tak – burknąłem.
               - Daj spokój. – Szturchnął mnie. – Przecież wiesz, że miałem rację.
               - Wiem, i to wkurza mnie najbardziej.
               Blondyn się zaśmiał, na co ja sam uśmiechnąłem się pod nosem, starając się to ukryć. Nie potrafię się na niego gniewać, kiedy on jest taki… słodki.
               - Uśmiechnąłeś się! Widziałem!
               - Wcale nie – mruknąłem, niby to obrażony, choć tak naprawdę miałem ochotę parsknąć śmiechem.
               - A właśnie, że tak!
               Chwilę potem MOJA własna poduszka zderzyła się z moją głową. O nie, już nie żyjesz, Kaulitz!
               Koniec.
               Koniec męczarni w tej cholernej budzie, gdzie każdy widział we mnie najgorsze zło tego świata. Mam nadzieję, że w nowej szkole będzie lepiej.
               Po odebraniu świadectw i szybkim opuszczeniu znienawidzonego prze mnie budynku, poszliśmy z Tomem świętować. Na plac zabaw.
               Byłem taki wesoły… Ba! Ja byłem szczęśliwy! Już nigdy nie będę musiał wracać do tej przeklętej budy. Widzieć tych kretynów, którzy zabili Chrisa i chcieli zabić mnie – ani za to, ani za to nie zapłacili. Wszystko uszło im na sucho. Przynajmniej na razie. Za dwa dni stąd wyjeżdżam i będę miał normalny dom. A na dodatek…
               Latałem od huśtawki do huśtawki, wchodziłem na wszystkie i nie przejmowałem się, że się spocę czy pobrudzę garnitur, którego też nienawidziłem, choć zakładałem go tylko raz do roku. Marynarkę to nawet zrzuciłem z siebie i rzuciłem gdzieś na ziemię. Teraz liczyła się tylko moja wolność!
               Na jednej z huśtawek… przesadziłem z siłą bujania i spadłem. Tom był przy mnie w ułamku sekundy.
               - Bill! Nic ci nie jest? – Pomógł mi wstać.
               - Nie, wszystko w porządku. – Uśmiechnąłem się do niego delikatnie.
               Ale pomimo moich zapewnień, że wszystko jest ok, Tom zaczął mnie okrążać i samemu sprawdzać, czy na pewno nic sobie nie zrobiłem.
               - Tom…
               - No? – Dalej krążył…
               - Tom, przestań się kręcić…
               Stanął przede mną.
               - Co? Kręci ci się w głowie? Boli cię?
               - Zamknij się na chwilę! – warknąłem, ale czułem, że moje oczy się śmieją. Zacząłem się powolutku do niego zbliżać, patrząc mu cały czas prosto w oczy.
               - Bill…? Co ty robisz?
               - Zamilcz, Tom – rozkazałem cicho. – Nie psuj tej chwili.
               Dred wreszcie zamilkł. Spojrzałem na jego pełne usta i aż przygryzłem dolną wargę. Nie wytrzymałem, musiałem go pocałować. Smakował… po prostu Tomem. Moim Tomem.
               Jak mogłem wcześniej nie zauważać tego wszystkiego? Jak mogłem nie rozumieć jego uczuć i ich nie odwzajemniać? Przecież były takie piękne! Zakazane, ale piękne. Tak jak Tom.
               Na początku mój brat był w szoku i po prostu stał jak kołek, ale w końcu zaczął odwzajemniać pocałunek, a z czasem otworzył usta. Od razu wtargnąłem w nie językiem, na co on jęknął głucho. Nie brzydziłem się. Nie czułem nic poza słodyczą jego ust i motylami w brzuchu. Tom objął mnie mocno i przyciskał do siebie najciaśniej jak się dało. Całowaliśmy się bez opamiętania przez dłuższy czas.
               Całe szczęście, że na placu zabaw nie było nikogo oprócz nas…


               Mam nadzieję, że rozdział się podobał ;) W sumie… Nie wiem, czy z tym pocałunkiem to nie za szybko… No bo przecież w poprzednim odcinku byli tylko braćmi, a Bill nadal nie mógł zrozumieć tego, co Tom do niego czuje… Ale myślę, że już wtedy sam zaczynał coś czuć :)

5 komentarzy:

  1. Za wcześnie? No co ty? Całe 24 odcinki czekałam na ten jeden, w którym to wreszcie nastąpi! Teraz... teraz będzie tylko lepiej, prawda? Nie jestem mistrzem długich komentarzy, wiem, że nie.. W każdym razie cieszę się, że Bill zaczyna dojrzewać do tego cudnego uczucia. I bardzo, bardzo fajnie, że piszesz tak często! Mam taką prośbę wielką.. Mogłabyś troszkę powiększyć czcionkę? Chyba ślepnę, ale te literki są takie malutkie... Zapraszam do siebie i weny!

    ~Sinnlos

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tam uważam, że wcale nie jest za szybko. Tak myślałem, że Bill coś czuje do Toma, ale sam do końca nie wiedział, co to jest. Bo gdyby nie odwzajemnił tego uczucia, to wtedy odtrąciłby brata i zrugał za to, a tego nie zrobił. Odcinek bardzo ładny. Podobał mi się. Zostanie jednym z moich ulubionych. ;) Fajnie, że chłopaki trafią w końcu do normalnego domu. I powinno być już tylko lepiej. Czekam cierpliwie na dalszą część. Weny, Kasiu.

    Pozdrawiam,
    Illusion.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach kasiu podoba się, podoba :) Więc ja teraz przemówię więc . . . ciekawię się czy chłopakom w tym nowym domu będzie lepiej? Ja lubię jak akcja nie jest nudna i autorka (bo mało jest autorów) piszę o ich miłości, ale tak jak by smarowała masło po chlebie nudddddddaaaaaa, ale trzeba powiedzieć, że Bill jest coraz fajniejszy ,,zamilcz Tom'' to było takie stanowcze chyba wiem kto będzie nosić spodnie u nich, ale decyzja należy do ciebie pozdrawiam
    Marudek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawiązując do tego, co mi napisałaś, muszę powiedzieć, że bardzo się cieszę, że postanowiłaś zacząć to opowiadanie i, że jak mówisz chciałaś się podzielić swoją wizją. Cenię je sobie i zawsze czytam z chęcią. Tak samo z chęcią piszę później te długie komentarze. I jeśli moje opowiadanie też było Twoją inspiracją, to już w ogóle jestem szczęśliwa i dumna. Jeśli chodzi o Andreasa - nawet jeśli nie chciałaś robić z niego czarnego charakteru, a masz na to ochotę teraz, to proszę Cię bardzo. Zwroty akcji są przeze mnie bardzo mile widziane. Znasz mnie trochę, więc wiesz ;)
    Jedyne, co nie odpowiada mi w tym odcinku, to jego długość. Zawsze lepiej, kiedy odcinki są dłuższe i można się w nie zagłębić, rozumiesz przecież. Ale mimo tego, że był krótki, to wycisnęłaś z niego, co się dało. Bill zaczął dochodzić do siebie po śmierci Chrisa. Wszystko dzięki bratu. Widać,że im się układa. No, i chłopcy wreszcie się do siebie zbliżyli. I tym razem Bill nie był pijany, więc miał świadomość, co robi. Myślę, że Tom jest z tego powodu szczęśliwy. Przede wszystkim Bill wyraźnie zaczyna rozumieć, jak to jest czuć coś zupełnie niebraterskiego do własnego brata. Po drugie chyba sam zaczyna to czuć. A więc rozumie i czuje. Wydawać by się mogło, że to wystarczy, ale ja uważam, że nie. Czuję, że Bill będzie miał wątpliwości. Odczułam - i to już dawno - że on bardzo chce mieć w Tomie brata. Opiekuna, pocieszyciela, silne ramię. Tak, ale nie swojego mężczyznę. Oczywiście to się może zmienić, kiedy się do siebie zbliżą, ale ja dalej będę stała przy swoim. Mimo, że to, co piszesz jest twincestem, ja czuję, że lepiej byłoby dla nich dwóch, by zostało tak, jak jest. Wiem, że większość Czytelników wolałaby, by było inaczej. Tyle, że mnie w pewnym sensie szkoda jest ich niewinności. Chyba wiesz, o co mi chodzi, Kasiu? Wszystko wydaje się takie piękne, kiedy są braćmi. Po prostu braćmi.
    Dziękuję za odcinek i tradycyjnie czekam na kolejną sobotę, mając nadzieję, że wpadniesz na jakieś genialne pomysły, co do fabuły. Życzę Ci, Kasiu, męczącej weny i natchnienia, a także wytrwałości w pisaniu, bo jesteś odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu. Pisz jak najwięcej. Masz talent, kochana.

    Pozdrawiam z głębi serducha,
    Nikola.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej podobał ooo zapowiada się gorąco hmmm ciekawe kto będzie na górze :P

    OdpowiedzUsuń