Kochani,
od poprzedniej soboty głosów w ankiecie uzbierało się 17, a komentarzy tylko 5…
Nieładnie :D
A tak
poważnie… Już myślałam, że znów nie będzie dziś rozdziału. Tak naprawdę cały
napisałam dopiero dzisiaj. Wcześniej w ogóle nie miałam na niego pomysłu. Jest krótki…
bardzo. Tylko na jedną stronę. No ale jest :)
Tom
Bill
zachowywał się... dziwnie. Od kilku dni był jakiś rozkojarzony, nieobecny. A
najgorsze było to, że nie wiedziałem, co tak zaprząta jego głowę. Ale zamierzałem się tego dowiedzieć...
- Co ty
taki cichy ostatnio? - spytałem w końcu po kilku dniach, kiedy szykowaliśmy się
spać.
Bill
wzruszył ramionami i nic nie powiedział. Westchnąłem, wiedząc, że rozmowa
skończona. Tośmy sobie pogadali...
Na domiar
złego Andreas też jest w nie najlepszym nastroju. Odkąd wrócił ze służbowej
podróży ciska się o wszystko. Nawet o nieodstawioną do zlewu szklankę. Wcześniej
mu to nie przeszkadzało… Za każdym razem, kiedy na nas wrzeszczał, patrzyłem i
zastanawiałem się, kiedy pęknie mu żyłka na szyi. Tak więc wszyscy zaszywaliśmy
się w piwnicy, żeby nie przeszkadzać wujkowi. Nawet grać staraliśmy się ciszej,
żeby dźwięki dobiegające stamtąd go nie denerwowały. Miałem tylko nadzieję, że
humor Andreasa nie ma nic wspólnego z nastrojem Billa…
Tego dnia
też graliśmy, gdy nagle Andreas wpadł do piwnicy jak burza. Wszyscy aż
podskoczyliśmy.
- Muszę
wyjechać – zaczął. Wszyscy popatrzyliśmy na niego pytająco. Przecież dopiero
wyjeżdżał… - Mój pracownik spartolił robotę. Muszę sam to załatwić. Wrócę za
dwa dni.
Z tymi
słowami wyszedł, zostawiając nas w osłupieniu. I choć bardzo się staraliśmy,
nie potrafiliśmy się już skupić na graniu. Ja myliłem akordy, Gustav i Georg
gubili rytm. Nawet Bill, który zawsze się na nas drze, gdy coś źle zagramy,
teraz zapominał słów napisanych przez siebie piosenek. W końcu Georg odłożył
bas, Gustav pałeczki, wstali i wyszli. Spojrzałem na Billa, który właśnie
odkładał mikrofon i westchnąłem. Bill ruszył do wyjścia, więc odstawiłem gitarę
i poczłapałem za nim. Patrząc na niego, nie wiedziałem, czy jest zły, czy
smutny. Poszedł do naszego pokoju i położył się na swoim łóżku. Leżał na
plecach i wpatrywał się w sufit.
- Bill?
Wszystko w porządku? – spytałem, patrząc na niego.
- Tak –
mruknął.
Wiedziałem,
że kłamie. Może ktoś, kto go zna uwierzyłby mu w tym momencie, ale nie ja. Ja widziałem,
że coś go gryzie. Westchnąłem i położyłem się koło niego na boku, podpierając
głowę na ręce.
- Co
jest, Billy? – zapytałem po chwili bezmyślnego gapienia się na jego piękną
buźkę.
Spojrzał
na mnie pytająco.
-
Przecież mówiłem, że wszystko ok.
- Może
Georg by ci uwierzył. Mnie nie oszukasz. Co jest?
Czarny
westchnął i odwrócił głowę z powrotem w przód.
- Boję
się – powiedział tak cicho, że prawie nie usłyszałem. Jednak wszystkie włoski
od razu mi się zjeżyły. Typowa reakcja na jego cierpienie.
- Czego?
– spytałem cicho.
Bill
jakby skulił się w sobie.
- Kiedy
Andreas pojawił się u nas bałem się. Sam o tym wiesz. Ale kiedy zabrał nas
tutaj na święta, po tych prawie dwóch tygodniach poczułem, że może nie jest
taki zły. Zapragnąłem mieć fajny, normalny dom. A teraz… Czy on nie wydaje ci
się podejrzany?
Wydawał się.
I to bardzo. Ale wolałem nie dopuszczać do siebie myśli, że coś jest z nim nie
tak. Mimo to powiedziałem:
- Na
pewno nie mamy powodów do niepokoju. – Uśmiechnąłem się do brata, chcąc dodać
mu otuchy.
Ale Bill
nie był tego taki pewny.
Wtedy do naszego pokoju, oczywiście bez pukania,
weszli G&G. Trochę zdziwili się na widok nas leżących w jednym łóżku, ale
zignorowaliśmy to.
-
Pojechał – mrukną Gustav i usiadł na moim łóżku.
Jego brat
zrobił to samo, a ja i Bill westchnęliśmy jak jeden mąż i usiedliśmy, opierając
się o zagłówek.
-
Chłopaki… Czym tak naprawdę zajmuje się wasz ojciec? – zapytałem cicho.
Gus
pokręcił smutno głową, a Geo machnął ręką.
- Myślę,
że niedługo sami się przekonacie – rzekł.
G&G
siedzieli u nas do dość późnego wieczora. Graliśmy w karty. Bill wydawał się
wyluzowany i wesoły. Jednak gdy chłopaki wyszli oparł głowę na moim ramieniu i
westchnął ciężko.
- Spójrz
na mnie – poprosiłem cicho. Gdy podniósł wzrok, kontynuowałem: - Nie zależnie
od tego, co się wydarzy i co takiego ukrywa Andreas, ja zawsze będę z tobą. Choćby
miał nas stąd wyrzucić nigdy cię nie zostawię i nie skrzywdzę.
Mówiąc to,
złapałem w dłonie jego twarz i patrzyłem mu głęboko w oczy. Gdy skończyłem,
Bill wtulił się we mnie jak mały kotek, a ja mocno go objąłem.
Aww... jaki słodki Tommy... Nie wiem, co wyprawiał Andreas, ale dziwne jest też to, że GG nie chcą im nic powiedzieć. I wiesz, co jeszcze? Kocham porównania Billa do maleńkiego kotka, więc wielki uśmiech nie schodzi z mojej twarzy po ostatnim zdaniu! Coś w naszych okach jest z tymi ostatnimi zdaniami, nie sądzisz :)
OdpowiedzUsuń~Sinnlos
Tak, mamy tendencje do fajnych zakończeń odcinków :D
OdpowiedzUsuńKasiu.. mam do ciebie pytanko.. Czaki wyjeżdża, co oznacza, że nie będę miała Bety. Może zgodziłabyś się zbetować mi dwa rozdziały w tym tygodniu? Odpisz mi na gg 44343921.
Usuń~Sin
Rozdział co prawda krótki, ale da się z niego wyciągnąć parę wypadków. Po pierwsze wujaszek wyraźnie coś kombinuje, skoro tak nagle wyjeżdża już po raz kolejny i w dodatku wydaje się jakiś taki roztargniony. Gustav i Georg wcale nie pomagają chłopakom zrozumieć jego zachowania. Obawiam się, że to coś niebezpiecznego. Po drugie sami chłopcy są dla siebie niezmiennie kochani i oddani. Widać, że jeden martwi się o drugiego. Zarówno Billowi, jak i Tomowi zależy na ich relacji i jest to takie ciepłe i szczere. O taką relację dokładnie mi chodziło, Kasiu. Po trzecie chciałbym, żeby tak było zawsze, ale nie ukrywam, że zło powinno trochę zamieszać. W życiu nigdy nic nie jest kolorowe od początku do końca. Zawsze znajdzie się jakaś gorycz, która popsuje człowiekowi smak. Dlatego uważam, że dziwnym byłoby, gdyby chłopcy byli zawsze szczęśliwi i nic nie próbowało stanąć im na drodze.
OdpowiedzUsuńOj, Kasiu, Kasiu, powiedz Ty mi jak Cię zmotywować do pisania dłuższych rozdziałów, co? Może - mimo tego, co mówiłam rano - pióro powinno znów zagrozić któremuś z bohaterów? Wtedy poskutkowało. Może i tym razem się uda? Co Ty na to? ;)
Pozdrawiam z głębi serducha,
Nikola.
Ej, ej! Wtedy miałam już chyba cztery strony rozdziału, a w planach było 6-7. Ten planowałam zrobić na jedną stronę i tak zrobiłam. Tym razem Twoje groźby nie pomogą :D
UsuńFoszek.
Usuń