UWAGA!

Blog zawiera treść twincest, czyli fizycznej i psychicznej miłości braci. Jeśli nie jesteś zwolennikiem tej tematyki - opuść bloga.
Niektóre sceny w opowiadaniu mogą być drastyczne, więc czytasz na własną odpowiedzialność.
Jeżeli jednak opowiadanie przypadło Ci do gustu i chciałbyś/chciałabyś być informowany/na o nowych rozdziałach, pisz w komentarzu swoje GG lub adres bloga.
Na pewno poinformuję :)

sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 28.

               Kochani, od poprzedniej soboty głosów w ankiecie uzbierało się 17, a komentarzy tylko 5… Nieładnie :D
               A tak poważnie… Już myślałam, że znów nie będzie dziś rozdziału. Tak naprawdę cały napisałam dopiero dzisiaj. Wcześniej w ogóle nie miałam na niego pomysłu. Jest krótki… bardzo. Tylko na jedną stronę. No ale jest :)


Tom


               Bill zachowywał się... dziwnie. Od kilku dni był jakiś rozkojarzony, nieobecny. A najgorsze było to, że nie wiedziałem, co tak zaprząta jego głowę.  Ale zamierzałem się tego dowiedzieć...
               - Co ty taki cichy ostatnio? - spytałem w końcu po kilku dniach, kiedy szykowaliśmy się spać.
               Bill wzruszył ramionami i nic nie powiedział. Westchnąłem, wiedząc, że rozmowa skończona. Tośmy sobie pogadali...
               Na domiar złego Andreas też jest w nie najlepszym nastroju. Odkąd wrócił ze służbowej podróży ciska się o wszystko. Nawet o nieodstawioną do zlewu szklankę. Wcześniej mu to nie przeszkadzało… Za każdym razem, kiedy na nas wrzeszczał, patrzyłem i zastanawiałem się, kiedy pęknie mu żyłka na szyi. Tak więc wszyscy zaszywaliśmy się w piwnicy, żeby nie przeszkadzać wujkowi. Nawet grać staraliśmy się ciszej, żeby dźwięki dobiegające stamtąd go nie denerwowały. Miałem tylko nadzieję, że humor Andreasa nie ma nic wspólnego z nastrojem Billa…
               Tego dnia też graliśmy, gdy nagle Andreas wpadł do piwnicy jak burza. Wszyscy aż podskoczyliśmy.
               - Muszę wyjechać – zaczął. Wszyscy popatrzyliśmy na niego pytająco. Przecież dopiero wyjeżdżał… - Mój pracownik spartolił robotę. Muszę sam to załatwić. Wrócę za dwa dni.
               Z tymi słowami wyszedł, zostawiając nas w osłupieniu. I choć bardzo się staraliśmy, nie potrafiliśmy się już skupić na graniu. Ja myliłem akordy, Gustav i Georg gubili rytm. Nawet Bill, który zawsze się na nas drze, gdy coś źle zagramy, teraz zapominał słów napisanych przez siebie piosenek. W końcu Georg odłożył bas, Gustav pałeczki, wstali i wyszli. Spojrzałem na Billa, który właśnie odkładał mikrofon i westchnąłem. Bill ruszył do wyjścia, więc odstawiłem gitarę i poczłapałem za nim. Patrząc na niego, nie wiedziałem, czy jest zły, czy smutny. Poszedł do naszego pokoju i położył się na swoim łóżku. Leżał na plecach i wpatrywał się w sufit.
               - Bill? Wszystko w porządku? – spytałem, patrząc na niego.
               - Tak – mruknął.
               Wiedziałem, że kłamie. Może ktoś, kto go zna uwierzyłby mu w tym momencie, ale nie ja. Ja widziałem, że coś go gryzie. Westchnąłem i położyłem się koło niego na boku, podpierając głowę na ręce.
               - Co jest, Billy? – zapytałem po chwili bezmyślnego gapienia się na jego piękną buźkę.
               Spojrzał na mnie pytająco.
               - Przecież mówiłem, że wszystko ok.
               - Może Georg by ci uwierzył. Mnie nie oszukasz. Co jest?
               Czarny westchnął i odwrócił głowę z powrotem w przód.
               - Boję się – powiedział tak cicho, że prawie nie usłyszałem. Jednak wszystkie włoski od razu mi się zjeżyły. Typowa reakcja na jego cierpienie.
               - Czego? – spytałem cicho.
               Bill jakby skulił się w sobie.
               - Kiedy Andreas pojawił się u nas bałem się. Sam o tym wiesz. Ale kiedy zabrał nas tutaj na święta, po tych prawie dwóch tygodniach poczułem, że może nie jest taki zły. Zapragnąłem mieć fajny, normalny dom. A teraz… Czy on nie wydaje ci się podejrzany?
               Wydawał się. I to bardzo. Ale wolałem nie dopuszczać do siebie myśli, że coś jest z nim nie tak. Mimo to powiedziałem:
               - Na pewno nie mamy powodów do niepokoju. – Uśmiechnąłem się do brata, chcąc dodać mu otuchy.
               Ale Bill nie był tego taki pewny.
               Wtedy  do naszego pokoju, oczywiście bez pukania, weszli G&G. Trochę zdziwili się na widok nas leżących w jednym łóżku, ale zignorowaliśmy to.
               - Pojechał – mrukną Gustav i usiadł na moim łóżku.
               Jego brat zrobił to samo, a ja i Bill westchnęliśmy jak jeden mąż i usiedliśmy, opierając się o zagłówek.
               - Chłopaki… Czym tak naprawdę zajmuje się wasz ojciec? – zapytałem cicho.
               Gus pokręcił smutno głową, a Geo machnął ręką.
               - Myślę, że niedługo sami się przekonacie – rzekł.
               G&G siedzieli u nas do dość późnego wieczora. Graliśmy w karty. Bill wydawał się wyluzowany i wesoły. Jednak gdy chłopaki wyszli oparł głowę na moim ramieniu i westchnął ciężko.
               - Spójrz na mnie – poprosiłem cicho. Gdy podniósł wzrok, kontynuowałem: - Nie zależnie od tego, co się wydarzy i co takiego ukrywa Andreas, ja zawsze będę z tobą. Choćby miał nas stąd wyrzucić nigdy cię nie zostawię i nie skrzywdzę.
               Mówiąc to, złapałem w dłonie jego twarz i patrzyłem mu głęboko w oczy. Gdy skończyłem, Bill wtulił się we mnie jak mały kotek, a ja mocno go objąłem.

6 komentarzy:

  1. Aww... jaki słodki Tommy... Nie wiem, co wyprawiał Andreas, ale dziwne jest też to, że GG nie chcą im nic powiedzieć. I wiesz, co jeszcze? Kocham porównania Billa do maleńkiego kotka, więc wielki uśmiech nie schodzi z mojej twarzy po ostatnim zdaniu! Coś w naszych okach jest z tymi ostatnimi zdaniami, nie sądzisz :)

    ~Sinnlos

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, mamy tendencje do fajnych zakończeń odcinków :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu.. mam do ciebie pytanko.. Czaki wyjeżdża, co oznacza, że nie będę miała Bety. Może zgodziłabyś się zbetować mi dwa rozdziały w tym tygodniu? Odpisz mi na gg 44343921.

      ~Sin

      Usuń
  3. Rozdział co prawda krótki, ale da się z niego wyciągnąć parę wypadków. Po pierwsze wujaszek wyraźnie coś kombinuje, skoro tak nagle wyjeżdża już po raz kolejny i w dodatku wydaje się jakiś taki roztargniony. Gustav i Georg wcale nie pomagają chłopakom zrozumieć jego zachowania. Obawiam się, że to coś niebezpiecznego. Po drugie sami chłopcy są dla siebie niezmiennie kochani i oddani. Widać, że jeden martwi się o drugiego. Zarówno Billowi, jak i Tomowi zależy na ich relacji i jest to takie ciepłe i szczere. O taką relację dokładnie mi chodziło, Kasiu. Po trzecie chciałbym, żeby tak było zawsze, ale nie ukrywam, że zło powinno trochę zamieszać. W życiu nigdy nic nie jest kolorowe od początku do końca. Zawsze znajdzie się jakaś gorycz, która popsuje człowiekowi smak. Dlatego uważam, że dziwnym byłoby, gdyby chłopcy byli zawsze szczęśliwi i nic nie próbowało stanąć im na drodze.
    Oj, Kasiu, Kasiu, powiedz Ty mi jak Cię zmotywować do pisania dłuższych rozdziałów, co? Może - mimo tego, co mówiłam rano - pióro powinno znów zagrozić któremuś z bohaterów? Wtedy poskutkowało. Może i tym razem się uda? Co Ty na to? ;)

    Pozdrawiam z głębi serducha,
    Nikola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, ej! Wtedy miałam już chyba cztery strony rozdziału, a w planach było 6-7. Ten planowałam zrobić na jedną stronę i tak zrobiłam. Tym razem Twoje groźby nie pomogą :D

      Usuń