UWAGA!

Blog zawiera treść twincest, czyli fizycznej i psychicznej miłości braci. Jeśli nie jesteś zwolennikiem tej tematyki - opuść bloga.
Niektóre sceny w opowiadaniu mogą być drastyczne, więc czytasz na własną odpowiedzialność.
Jeżeli jednak opowiadanie przypadło Ci do gustu i chciałbyś/chciałabyś być informowany/na o nowych rozdziałach, pisz w komentarzu swoje GG lub adres bloga.
Na pewno poinformuję :)

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 42.



                Witam, moi drodzy! Nowy rozdział napisał się wczoraj, ilość komentarzy w miarę zadowalająca, więc postanowiłam, że wstawię odcinek dzień wcześniej. Poza tym obiecałam to mojemu śledzikowi :D A co! Ty mi tak publicznie powiedziałeś, to ja Tobie też xD
                Chyba za dużo tych czułych momentów między bliźniakami… Trzeba coś zepsuć :D
                Nie będę się tu zbytnio rozpisywać… Po prostu zapraszam!

Tom


                Nie podobało mi się to wszystko. Przy Billu grałem twardziela, a tak naprawdę… Wiedziałem, że Andreas coś kombinuje. Coś paskudnego. Czułem to. Zastanawiałem się tylko, kiedy uderzy i jak mocny będzie jego cios. Obyśmy się po nim pozbierali…
                Widziałem, że Bill też się boi, zresztą sam mi o tym mówił. Starałem się robić wszystko, żeby odwrócić jego uwagę od tego całego gówna i chyba całkiem nieźle mi to wychodziło… Rany, był taki rozkoszny! I tak cudownie poddawał się moim pieszczotom… A tych było całkiem sporo.
                Po tym, jak usunęliśmy zdjęcia, które Gustav i Georg bezczelnie nam zrobili, gdy spaliśmy, chłopaki omal nie wyważyli drzwi do naszego pokoju. Pół nocy zastanawiałem się, kim jest urocza blondynka z jednego ze zdjęć i kiedy Bill zasnął, nie wytrzymałem i przejrzałem resztę fotek. Na większości była sama, ale znalazłem też kilka z Georgem, nawet dwa czy trzy z nim i Gustavem. Na wszystkich tych, na których była z basistą, wyglądali na szczęśliwą parę. Geo naprawdę szczerze się uśmiechał, co rzadko się zdarzało. Przynajmniej odkąd my ich znamy zawsze był smutny, żeby nie powiedzieć, że zgorzkniały. Co się stało? Rozstali się? Czemu? A może nie? Może są razem, tylko my o tym nie wiemy? Zamierzałem się tego dowiedzieć, choć zdawałem sobie sprawę, że to nie mój interes. Czasem byłem zwyczajnie ciekawski.
                Kiedy G&G dobijali się do naszych drzwi, wstałem, naciągnąłem na tyłek gatki i otworzyłem. Do pokoju wtargnął brunet, a zaraz potem wtoczył się jego brat, posyłając mi przepraszający uśmiech. Skinąłem lekko głową i też się uśmiechnąłem, dając mu do zrozumienia, że wszystko ok.
                - Gdzie aparat? – warknął Georg takim tonem, jakby wcale nie mówił o aparacie, a o najcenniejszym skarbie.
                Podszedłem do szafki nocnej, na której leżał ów przedmiot i podniosłem. Zamierzałem oddać go grzecznie kuzynowi, ale on wyrwał mi sprzęt z dłoni i włączył. Od razu się rozluźnił, gdy tylko wyświetliło się pierwsze zdjęcie, czyli tej dziewczyny. W ogóle cały aparat był zapchany głównie nią.
                Gustav położył rękę na ramieniu brata, na co ten wypuścił powoli powietrze z płuc. Za to ja przystąpiłem do działania…
                - Kim jest ta dziewczyna? – spytałem, patrząc wymownie na aparat, po chwili przenosząc wzrok na bruneta.
                Bruneta, który od razu się spiął.
                - To jest… znaczy była dziewczyna Georga – odpowiedział cicho Gus.
                Georg zacisnął powieki, jakby dostał w twarz albo… chciał powstrzymać łzy.
                - Była? – spytałem. – Rozstaliście się, tak? – zwróciłem się do basisty, ale odpowiedzi nie otrzymałem.
                Chłopak się wyrwał i wyleciał z pokoju jak z procy. Gustav westchnął smutno.
                - Noemi nie żyje.
                Kurwa!
                - Zginęła półtora roku temu – kontynuował - na imprezie sylwestrowej, którą urządziliśmy podczas nieobecności ojca, oczywiście bez jego zgody. – Zamyślił się. Zapewne wrócił myślami do tamtych wydarzeń. – Był alkohol, dodatkowo jakiś koleś przyniósł dragi. Nie znaliśmy go, ale wiadomo, jak to jest na takich imprezach – zaproszone osoby ciągną swoich kumpli, tamci swoich. Tak zawierają się nowe znajomości. – Prychnął i usiadł na moim łóżku, spuszczając głowę. – W tym przypadku akurat straciliśmy bardzo ważną dla nas osobę. Georg – dziewczynę, poza którą świata nie widział, choć wszyscy twierdzili, że jesteśmy zbyt młodzi, żeby wiedzieć, co to jest prawdziwe uczucie. Ale on ją kochał. Naprawdę kochał. Ja, na swój sposób też. Była moją przyjaciółką. – Podniósł głowę i zamknął oczy. – Po jej… - Odchrząknął. – Po jej śmierci Geo zamknął się w sobie. Kompletnie. Z nikim nie rozmawiał, rzadko wychodził ze swojego pokoju. W końcu stał się odludkiem. Dlatego zapuścił włosy – zaśmiał się smutno. – W końcu… nie wytrzymał. Próbował popełnić samobójstwo.  – Przełknął ciężko ślinę. – Znalazłem go w porę, ale… prawie go straciłem!
                Wybuchł. Wybuchł tak żałosnym płaczem, że ja nie mogłem zrobić nic innego, jak tylko usiąść koło niego i po prostu objąć go ramieniem. Było zdecydowanie za wcześnie na tak poważne rozmowy, ja byłem w samych bokserkach, a Bill patrzył na nas przerażony, nie wiedząc, czy coś powiedzieć, czy może lepiej się po cichu ulotnić. Ja sam miałem ochotę na to drugie, ale nie mogłem tak zostawić Gustava, zwłaszcza że wtulił się ufnie w moją klatę, nie przejmując się, że nie mam na sobie koszulki i na pewno dziwnie to wygląda. Bill zmarszczył brwi. Pokręciłem lekko głową, dając mu tym znak, że perkusiście widocznie jest to potrzebne,  a ja chcę mu pomóc. Po chwili wstał i wymknął się do łazienki. Wtedy Gustav odsunął się ode mnie, pociągając nosem.
                - Sorry – mruknął.
                Wstałem i podałem mu pudełko chusteczek, które leżały na biurku.
                - Nic się nie stało – zapewniłem, uśmiechając się delikatnie.
                - Zawsze tak mam, gdy o tym mówię – rzekł. – Po prostu jak sobie pomyślę… - Pokręcił głową. – Gdyby jemu się coś stało…
                - Wiem – przerwałem mu. – Mam tak samo z Billem. – Znów się uśmiechnąłem.
                - Wasza więź jest chyba jeszcze silniejsza. – Spojrzał na mnie tak, jakby chciał poznać moje myśli, a ja od razy sobie pomyślałem, że on wie. Wie, że ja i Bill jesteśmy… - W końcu jesteście bliźniakami.
                Uff…
                - Tak – mruknąłem cicho, słabo. – Czasem doprowadza mnie do szału – zwłaszcza w łóżku, pomyślałem – ale bez niego…
                - Twoje życie nie miałoby sensu? Mam tak samo.
                W tym momencie Bill wyszedł z łazienki ubrany i wypucowany. Zdziwiłem się nieco, że tak szybko się uwinął, ale zaraz się zorientowałem, że to dlatego, iż się nie malował. Posłałem mu lekki uśmiech, który odwzajemnił, po czym poklepałem kuzyna po ramieniu i sam znikłem w łazience. Zdałem sobie sprawę, że przez cały czas byłem spięty i dopiero tam się rozluźniłem. To, co powiedział mi Gustav było… przerażające. W sumie nadal nie wiedziałem, co się stało i jak zginęła Noemi, ale chyba też nie chciałem tego wiedzieć. Gustav mówił coś o narkotykach. Może po prostu przedawkowała.
                Wziąłem dość długą i relaksującą kąpiel. Nie chciałem zbyt szybko tam wracać. Choć zostawienie Billa samego ze zdołowanym Gustavem raczej nie było fair. Ale wiedziałem, że jeśli któryś z nas ma go pocieszyć, doradzić, to tylko Bill.
                Gdy wróciłem do pokoju - był pusty. Wybrałem sobie ciuchy, bo wcześniej zapomniałem, ubrałem się i zszedłem na dół, do kuchni.
                Zonk!
                Tam zastałem Georga jedzącego chyba płatki. A raczej modlącego się nad nimi, bo zamiast jeść, grzebał smętnie w miseczce. Przez chwilę stałem w progu i gapiłem się na niego, a potem, ocknąwszy się, naszykowałem sobie swoje śniadanie – też płatki. Georg odchrząknął cicho.
                - Sorry za ten wybuch – rzekł, patrząc na mnie ze smutkiem.
                - Spoko – odparłem, posyłając mu delikatny, prawie niezauważalny, lecz miły uśmiech. – Rozumiem.
                - Gus wam wszystko powiedział, prawda?
                - Tak – przyznałem. – Ale nie złość się na niego! – dodałem szybko.
                Brunet pokręcił głową.
                - Spokojnie, jest ok. Dobrze, że to zrobił. Ja nie jestem w stanie o tym mówić. Nie potrafię, mimo że minęło już tyle czasu.
                - Rozumiem.
                Co innego mogłem powiedzieć? Co w ogóle mówi się w takich sytuacjach? „Przykro mi”? Tego raczej Geo nie chciał słyszeć. Ja bym nie chciał.
                Dlatego zapadła między nami krępująca cisza. Żaden z nas nic nie mówił, nie jadł. Teraz oboje robiliśmy papki ze swoich płatków, choć jeszcze kilka minut temu naprawdę miałem na nie ochotę. W końcu basista chyba postanowił, że nie będzie jadł, bo wstał, odstawił miskę do zlewu, chociaż była pełna i wyszedł. Westchnąłem, robiąc po chwili to samo.
                Zmierzałem do naszego pokoju, gdy spotkałem Andreasa. Popatrzył na mnie jakoś tak dziwnie, a potem wyszedł z domu. Jednak ja nie chciałem teraz o tym myśleć. Zwyczajnie nie miałem na to siły. Poszedłem do pokoju, gdzie Bill siedział przy biurku. Gdy zajrzałem mu przez ramię, zobaczyłem, że… się uczy?
                - Co robisz? – spytałem.
                - Przeglądam materiał, jaki teraz chłopaki przerabiali i jaki będą przerabiać.
                - Bill, są wakacje – jęknąłem.
                - Ale już się kończą.
                Fakt, był sierpień, ale dopiero pierwsza połowa! Ech, mój brat-kujon… choć nie wiedziałem, czy określenie „brat” jest tu na miejscu. W końcu bracia nie robią nic z tych rzeczy, które my robiliśmy, prawda?
                Rozwaliłem się na swoim łóżku, pierwszy raz od dłuższego czasu mając je tylko dla siebie i zacząłem bawić się komórką. Szybko jednak ta czynność mi się znudziła, bo ileż można grać w „węża”, który ciągle zabija się o ściany albo samego siebie. Odłożyłem telefon i bezmyślnie gapiłem się w sufit, żeby nie przeszkadzać mojemu kujonkowi. W końcu nie wytrzymałem…
                - Bill…
                - Hm?
                - Nudzi mi się.
                Cisza.
                - I?
                - I mógłbyś się mną zająć – wymruczałem kusząco. Przynajmniej taką miałem nadzieję…
                Westchnął.
                - Znajdź sobie jakieś zajęcie.
                - Jedyne zajęcie, jakie teraz chciałbym mieć siedzi przy biurku i zbytecznie grzebie w książkach.
                - Wcale nie zbytecznie! Muszę się przygotować.
                - Jeszcze zdążysz!
                - Tom…
                Nie dane było mu dokończyć, bo ja byłem już przy nim i zatkałem mu usta pocałunkiem tak mocnym, że jęknął i prawie spadł z krzesła. Chwilę stawiał opór, ale w końcu uległ i zarzucił mi ręce na szyję, przyciągając mnie jeszcze bliżej. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do łóżka, a nasze języki wciąż toczyły walkę o dominację.
                A ja już się nie nudziłem…

2 komentarze:

  1. <333! Kocham i ciebie i to opowiadanie. Szkoda mi Geo, biedny... Ogólnie rzecz biorąc rozdział mi się podoba, zwłaszcza końcówka. :> Trochę boję się, co dalej, ale i tak czekam na nową notkę. Pozdrawiam i weny życzę. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no... Śledzik jest zadowolony z rozdziału. ;d Szkoda mi tylko G&G, bo to, co się stało, no.. Jest dość straszne. I ciekawi mnie, co jest z Andreasem nie tak. Mam nadzieję, że nam to w końcu wyjaśnisz, Kasiu. ;) Weny.

    Pozdrawiam,
    Śledzik. XDDDDD

    OdpowiedzUsuń