Witam,
moi drodzy! Nowy rozdział napisał się wczoraj, ilość komentarzy w miarę
zadowalająca, więc postanowiłam, że wstawię odcinek dzień wcześniej. Poza tym
obiecałam to mojemu śledzikowi :D A co! Ty mi tak publicznie powiedziałeś, to
ja Tobie też xD
Chyba za
dużo tych czułych momentów między bliźniakami… Trzeba coś zepsuć :D
Nie będę
się tu zbytnio rozpisywać… Po prostu zapraszam!
Tom
Nie
podobało mi się to wszystko. Przy Billu grałem twardziela, a tak naprawdę…
Wiedziałem, że Andreas coś kombinuje. Coś paskudnego. Czułem to. Zastanawiałem
się tylko, kiedy uderzy i jak mocny będzie jego cios. Obyśmy się po nim
pozbierali…
Widziałem,
że Bill też się boi, zresztą sam mi o tym mówił. Starałem się robić wszystko,
żeby odwrócić jego uwagę od tego całego gówna i chyba całkiem nieźle mi to
wychodziło… Rany, był taki rozkoszny! I tak cudownie poddawał się moim
pieszczotom… A tych było całkiem sporo.
Po tym,
jak usunęliśmy zdjęcia, które Gustav i Georg bezczelnie nam zrobili, gdy
spaliśmy, chłopaki omal nie wyważyli drzwi do naszego pokoju. Pół nocy
zastanawiałem się, kim jest urocza blondynka z jednego ze zdjęć i kiedy Bill
zasnął, nie wytrzymałem i przejrzałem resztę fotek. Na większości była sama,
ale znalazłem też kilka z Georgem, nawet dwa czy trzy z nim i Gustavem. Na
wszystkich tych, na których była z basistą, wyglądali na szczęśliwą parę. Geo
naprawdę szczerze się uśmiechał, co rzadko się zdarzało. Przynajmniej odkąd my
ich znamy zawsze był smutny, żeby nie powiedzieć, że zgorzkniały. Co się stało?
Rozstali się? Czemu? A może nie? Może są razem, tylko my o tym nie wiemy?
Zamierzałem się tego dowiedzieć, choć zdawałem sobie sprawę, że to nie mój
interes. Czasem byłem zwyczajnie ciekawski.
Kiedy
G&G dobijali się do naszych drzwi, wstałem, naciągnąłem na tyłek gatki i
otworzyłem. Do pokoju wtargnął brunet, a zaraz potem wtoczył się jego brat,
posyłając mi przepraszający uśmiech. Skinąłem lekko głową i też się
uśmiechnąłem, dając mu do zrozumienia, że wszystko ok.
- Gdzie
aparat? – warknął Georg takim tonem, jakby wcale nie mówił o aparacie, a o
najcenniejszym skarbie.
Podszedłem
do szafki nocnej, na której leżał ów przedmiot i podniosłem. Zamierzałem oddać
go grzecznie kuzynowi, ale on wyrwał mi sprzęt z dłoni i włączył. Od razu się
rozluźnił, gdy tylko wyświetliło się pierwsze zdjęcie, czyli tej dziewczyny. W
ogóle cały aparat był zapchany głównie nią.
Gustav
położył rękę na ramieniu brata, na co ten wypuścił powoli powietrze z płuc. Za
to ja przystąpiłem do działania…
- Kim
jest ta dziewczyna? – spytałem, patrząc wymownie na aparat, po chwili
przenosząc wzrok na bruneta.
Bruneta,
który od razu się spiął.
- To
jest… znaczy była dziewczyna Georga – odpowiedział cicho Gus.
Georg
zacisnął powieki, jakby dostał w twarz albo… chciał powstrzymać łzy.
- Była?
– spytałem. – Rozstaliście się, tak? – zwróciłem się do basisty, ale odpowiedzi
nie otrzymałem.
Chłopak
się wyrwał i wyleciał z pokoju jak z procy. Gustav westchnął smutno.
- Noemi
nie żyje.
Kurwa!
-
Zginęła półtora roku temu – kontynuował - na imprezie sylwestrowej, którą
urządziliśmy podczas nieobecności ojca, oczywiście bez jego zgody. – Zamyślił
się. Zapewne wrócił myślami do tamtych wydarzeń. – Był alkohol, dodatkowo jakiś
koleś przyniósł dragi. Nie znaliśmy go, ale wiadomo, jak to jest na takich
imprezach – zaproszone osoby ciągną swoich kumpli, tamci swoich. Tak zawierają
się nowe znajomości. – Prychnął i usiadł na moim łóżku, spuszczając głowę. – W
tym przypadku akurat straciliśmy bardzo ważną dla nas osobę. Georg –
dziewczynę, poza którą świata nie widział, choć wszyscy twierdzili, że jesteśmy
zbyt młodzi, żeby wiedzieć, co to jest prawdziwe uczucie. Ale on ją kochał.
Naprawdę kochał. Ja, na swój sposób też. Była moją przyjaciółką. – Podniósł
głowę i zamknął oczy. – Po jej… - Odchrząknął. – Po jej śmierci Geo zamknął się
w sobie. Kompletnie. Z nikim nie rozmawiał, rzadko wychodził ze swojego pokoju.
W końcu stał się odludkiem. Dlatego zapuścił włosy – zaśmiał się smutno. – W
końcu… nie wytrzymał. Próbował popełnić samobójstwo. – Przełknął ciężko ślinę. – Znalazłem go w
porę, ale… prawie go straciłem!
Wybuchł.
Wybuchł tak żałosnym płaczem, że ja nie mogłem zrobić nic innego, jak tylko
usiąść koło niego i po prostu objąć go ramieniem. Było zdecydowanie za wcześnie
na tak poważne rozmowy, ja byłem w samych bokserkach, a Bill patrzył na nas
przerażony, nie wiedząc, czy coś powiedzieć, czy może lepiej się po cichu
ulotnić. Ja sam miałem ochotę na to drugie, ale nie mogłem tak zostawić
Gustava, zwłaszcza że wtulił się ufnie w moją klatę, nie przejmując się, że nie
mam na sobie koszulki i na pewno dziwnie to wygląda. Bill zmarszczył brwi.
Pokręciłem lekko głową, dając mu tym znak, że perkusiście widocznie jest to potrzebne, a ja chcę mu pomóc. Po chwili wstał i wymknął
się do łazienki. Wtedy Gustav odsunął się ode mnie, pociągając nosem.
-
Sorry – mruknął.
Wstałem
i podałem mu pudełko chusteczek, które leżały na biurku.
-
Nic się nie stało – zapewniłem, uśmiechając się delikatnie.
-
Zawsze tak mam, gdy o tym mówię – rzekł. – Po prostu jak sobie pomyślę… -
Pokręcił głową. – Gdyby jemu się coś stało…
-
Wiem – przerwałem mu. – Mam tak samo z Billem. – Znów się uśmiechnąłem.
-
Wasza więź jest chyba jeszcze silniejsza. – Spojrzał na mnie tak, jakby chciał
poznać moje myśli, a ja od razy sobie pomyślałem, że on wie. Wie, że ja i Bill
jesteśmy… - W końcu jesteście bliźniakami.
Uff…
-
Tak – mruknąłem cicho, słabo. – Czasem doprowadza mnie do szału – zwłaszcza w
łóżku, pomyślałem – ale bez niego…
-
Twoje życie nie miałoby sensu? Mam tak samo.
W
tym momencie Bill wyszedł z łazienki ubrany i wypucowany. Zdziwiłem się nieco,
że tak szybko się uwinął, ale zaraz się zorientowałem, że to dlatego, iż się
nie malował. Posłałem mu lekki uśmiech, który odwzajemnił, po czym poklepałem
kuzyna po ramieniu i sam znikłem w łazience. Zdałem sobie sprawę, że przez cały
czas byłem spięty i dopiero tam się rozluźniłem. To, co powiedział mi Gustav
było… przerażające. W sumie nadal nie wiedziałem, co się stało i jak zginęła
Noemi, ale chyba też nie chciałem tego wiedzieć. Gustav mówił coś o
narkotykach. Może po prostu przedawkowała.
Wziąłem
dość długą i relaksującą kąpiel. Nie chciałem zbyt szybko tam wracać. Choć
zostawienie Billa samego ze zdołowanym Gustavem raczej nie było fair. Ale
wiedziałem, że jeśli któryś z nas ma go pocieszyć, doradzić, to tylko Bill.
Gdy
wróciłem do pokoju - był pusty. Wybrałem sobie ciuchy, bo wcześniej
zapomniałem, ubrałem się i zszedłem na dół, do kuchni.
Zonk!
Tam
zastałem Georga jedzącego chyba płatki. A raczej modlącego się nad nimi, bo
zamiast jeść, grzebał smętnie w miseczce. Przez chwilę stałem w progu i gapiłem
się na niego, a potem, ocknąwszy się, naszykowałem sobie swoje śniadanie – też
płatki. Georg odchrząknął cicho.
-
Sorry za ten wybuch – rzekł, patrząc na mnie ze smutkiem.
-
Spoko – odparłem, posyłając mu delikatny, prawie niezauważalny, lecz miły
uśmiech. – Rozumiem.
-
Gus wam wszystko powiedział, prawda?
-
Tak – przyznałem. – Ale nie złość się na niego! – dodałem szybko.
Brunet
pokręcił głową.
-
Spokojnie, jest ok. Dobrze, że to zrobił. Ja nie jestem w stanie o tym mówić.
Nie potrafię, mimo że minęło już tyle czasu.
-
Rozumiem.
Co
innego mogłem powiedzieć? Co w ogóle mówi się w takich sytuacjach? „Przykro
mi”? Tego raczej Geo nie chciał słyszeć. Ja bym nie chciał.
Dlatego
zapadła między nami krępująca cisza. Żaden z nas nic nie mówił, nie jadł. Teraz
oboje robiliśmy papki ze swoich płatków, choć jeszcze kilka minut temu naprawdę
miałem na nie ochotę. W końcu basista chyba postanowił, że nie będzie jadł, bo
wstał, odstawił miskę do zlewu, chociaż była pełna i wyszedł. Westchnąłem,
robiąc po chwili to samo.
Zmierzałem
do naszego pokoju, gdy spotkałem Andreasa. Popatrzył na mnie jakoś tak dziwnie,
a potem wyszedł z domu. Jednak ja nie chciałem teraz o tym myśleć. Zwyczajnie
nie miałem na to siły. Poszedłem do pokoju, gdzie Bill siedział przy biurku.
Gdy zajrzałem mu przez ramię, zobaczyłem, że… się uczy?
-
Co robisz? – spytałem.
-
Przeglądam materiał, jaki teraz chłopaki przerabiali i jaki będą przerabiać.
-
Bill, są wakacje – jęknąłem.
-
Ale już się kończą.
Fakt,
był sierpień, ale dopiero pierwsza połowa! Ech, mój brat-kujon… choć nie
wiedziałem, czy określenie „brat” jest tu na miejscu. W końcu bracia nie robią
nic z tych rzeczy, które my robiliśmy, prawda?
Rozwaliłem
się na swoim łóżku, pierwszy raz od dłuższego czasu mając je tylko dla siebie i
zacząłem bawić się komórką. Szybko jednak ta czynność mi się znudziła, bo ileż
można grać w „węża”, który ciągle zabija się o ściany albo samego siebie.
Odłożyłem telefon i bezmyślnie gapiłem się w sufit, żeby nie przeszkadzać
mojemu kujonkowi. W końcu nie wytrzymałem…
-
Bill…
-
Hm?
-
Nudzi mi się.
Cisza.
-
I?
-
I mógłbyś się mną zająć – wymruczałem kusząco. Przynajmniej taką miałem
nadzieję…
Westchnął.
-
Znajdź sobie jakieś zajęcie.
-
Jedyne zajęcie, jakie teraz chciałbym mieć siedzi przy biurku i zbytecznie
grzebie w książkach.
-
Wcale nie zbytecznie! Muszę się przygotować.
-
Jeszcze zdążysz!
-
Tom…
Nie
dane było mu dokończyć, bo ja byłem już przy nim i zatkałem mu usta pocałunkiem
tak mocnym, że jęknął i prawie spadł z krzesła. Chwilę stawiał opór, ale w
końcu uległ i zarzucił mi ręce na szyję, przyciągając mnie jeszcze bliżej.
Wziąłem go na ręce i zaniosłem do łóżka, a nasze języki wciąż toczyły walkę o
dominację.
A
ja już się nie nudziłem…
<333! Kocham i ciebie i to opowiadanie. Szkoda mi Geo, biedny... Ogólnie rzecz biorąc rozdział mi się podoba, zwłaszcza końcówka. :> Trochę boję się, co dalej, ale i tak czekam na nową notkę. Pozdrawiam i weny życzę. :)
OdpowiedzUsuńNo, no... Śledzik jest zadowolony z rozdziału. ;d Szkoda mi tylko G&G, bo to, co się stało, no.. Jest dość straszne. I ciekawi mnie, co jest z Andreasem nie tak. Mam nadzieję, że nam to w końcu wyjaśnisz, Kasiu. ;) Weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Śledzik. XDDDDD