UWAGA!

Blog zawiera treść twincest, czyli fizycznej i psychicznej miłości braci. Jeśli nie jesteś zwolennikiem tej tematyki - opuść bloga.
Niektóre sceny w opowiadaniu mogą być drastyczne, więc czytasz na własną odpowiedzialność.
Jeżeli jednak opowiadanie przypadło Ci do gustu i chciałbyś/chciałabyś być informowany/na o nowych rozdziałach, pisz w komentarzu swoje GG lub adres bloga.
Na pewno poinformuję :)

sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 43.



                Miałam nie dodawać tego rozdziału, patrząc na ilość komentarzy, ale… musiałam xD
                Zapraszam!
Bill


                Po tym, jak Tom zostawił mnie samego z Gustavem, miałem ochotę go zabić. Bliźniaka, oczywiście. No bo co ja miałem powiedzieć kuzynowi? Blondyn patrzył w dół. Po chwili pokręcił lekko głową i wstał. Zatrzymałem go przy drzwiach.
                - Gus - zacząłem. - Możemy wam jakoś pomóc?
                Perkusista pokręcił głową.
                - Nie. Ale dzięki. - Uśmiechnął się lekko.
                Skinąłem głową, choć nie wiedziałem, co miało to oznaczać. Gustav wyszedł, a ja... nudziłem się. Trochę poleżałem, pogrzebałem w swoim nowym, wypasionym telefonie, nawet komputer włączyłem, ale szybko uznałem, że na nim też nie mam nic ciekawego do roboty. W końcu wpadłem na pewien pomysł... Poszedłem do pokoju G&G, oczywiście przed wejściem cicho pukając. Gdy usłyszałem „Proszę", moja czarna czupryna znalazła się w drzwiach.
                - Mogę na chwilę? - spytałem grzecznie leżącego na łóżku Gustava.
                - Jasne. - Podniósł się do pozycji siedzącej, opierając się plecami o zagłówek.
                - Mam taką dosyć może dziwną prośbę. - Podrapałem się z tyłu głowy. - Mógłbyś mi pożyczyć jakieś podręczniki? Do szkoły - dodałem szybko, bo zdałem sobie sprawę, że przecież mógł nie wiedzieć, o jakie podręczniki mi chodzi. - Chciałem  zobaczyć, jaki teraz mniej więcej będzie materiał.
                - Ale… teraz?
                - Jeśli to nie będzie dla ciebie problem…
                - Nie, nie o to chodzi, tylko… No  wiesz, są wakacje.
                - No wiem, ale nudzi mi się, to porobię coś pożytecznego.
                Pokręcił głową, jakby nie wierzył w to, co słyszy, ale wstał i podszedł do biurka, na którym, swoją drogą, panował ogromny bałagan. Po chwili już przeglądałem książki. Kilka minut później stwierdziłem, że wszystko z nich to łatwizna i nie będę miał problemów z nadrobieniem. Zawsze mi się wydawało, że jestem  w stanie zrobić więcej niż moi rówieśnicy w klasie, bo mój mózg szybciej przyjmował nową wiedzę. I łatwiej. Nie żebym się przechwalał…
                Długo to ja sobie w tych książkach nie pogrzebałem, bo przyszedł Tom. Oczywiście czepiał się tego, że siedzę w książkach, a przecież są wakacje. Na szczęście ponarzekał i się położył. Myślałem, że będę miał spokój, ale on po jakimś czasie zaczął  marudzić.
                - Bill… - mruknął.
                - Hm?
                - Nudzi mi się.
                Westchnąłem w duchu.
                - I?
                - I mógłbyś się mną zająć. – Chyba miał ochotę na „zabawy”, bo jego głos brzmiał tak jakoś…  ponętnie.
                Nie powiem, że nie zrobiło to na mnie wrażenia, bo zrobiło, ale nie zamierzałem się do tego przyznawać. Odkąd ja i Tom spędziliśmy wspólną noc (nie mam na myśli spania), mój brat jest bardzo milusiński i ciągle ma ochotę na „amory”, a ja zawsze mu ulegałem. Tym razem postanowiłem, że się nie dam.
                Dlatego poprawiłem się dyskretnie na krześle i powiedziałem:
                        - Znajdź sobie jakieś zajęcie.
                - Jedyne zajęcie, jakie teraz chciałbym mieć siedzi przy biurku i zbytecznie grzebie w książkach.
                Ja też chciałbym cię mieć, przemknęło mi przez myśl. Uśmiechnąłem się do siebie pod nosem.
                - Wcale nie zbytecznie! – Postanowiłem się bronić. - Muszę się przygotować.
                - Jeszcze zdążysz! – jęknął żałośnie.
                - Tom…
                Chciałem dalej protestować, ale on doskoczył do mnie w przeciągu sekundy i wpił się w moje usta z taką mocą, że prawie spadłem z krzesła. Westchnąłem, co raczej wyszło mi jak jęknięcie. Przez chwilę się stawiałem, a raczej stwarzałem pozory, jednak w końcu skapitulowałem. On tak cudownie całował, że w tamtym momencie nie byłem w stanie zrobić nic innego, jak objąć go za szyję i przyciągnąć do siebie. A on nie pozostawał mi dłużny – wziął mnie na ręce, a po kilku sekundach już wgniatał mnie w materac swoim ciałem, całując namiętnie. Zapomniałem nawet spytać, czy zamknął drzwi. Nie obchodziło mnie, że za chwilę mogą tu wejść chłopaki albo któryś z dorosłych. Nakręcałem się. Mój „przyjaciel” w już i tak ciasnych spodniach miał coraz mniej miejsca i wręcz błagał o uwolnienie go. Wsunąłem dłoń między nas, chcąc sobie choć trochę ulżyć i odpiąć rozporek, ale Tom mnie powstrzymał. Jęknąłem, na co on się uśmiechnął. Wyczułem to w pocałunku. Odsunął moją rękę, następnie kładąc swoją na moim kroczu i lekko ściskając. Wygiąłem się w delikatny łuk, a on zsunął się z ust na szyję, a chwilę potem do ucha, do którego szepnął:
                - Pomóc ci, Billy?
                - Tom… - zaskamlałem.
                Zaśmiał się cicho, drań jeden.
                - Zaraz ci ulżę…
                I zsunął się jeszcze niżej. Niestety przeszkadzała mu moja koszulka, ale z tym akurat bardzo szybko sobie poradził – po prostu podciągnął ją do góry i całował mnie po brzuchu. A ja wariowałem…
                - Tom… - powiedziałem znów, żeby się nade mną zlitował. Nie mogłem uwierzyć, że to wszystko dzieje się tak szybko. Jeszcze kilka minut temu siedziałem sobie grzecznie przy biurku i się „uczyłem”, a teraz byłem na maksa podniecony i jedyne, o czym myślałem, to… seks. Tak, seks z moim bliźniakiem. Miałem wrażenie, że nawet jeśli zrobi mi dobrze ustami, niewiele mi to pomoże. Jednak kiedy Tom zaczął odpinać guziki przy moim rozporku, jakimś cudem oprzytomniałem. – Nie!
                Tom, który już klęczał między moimi nogami, podniósł głowę, patrząc na mnie pytająco.
                - Tak nagle ci przeszło?
                - Nie – mruknąłem boleśnie. – Chcę tego, ale nie tutaj. Zabierz mnie gdzieś, gdzie będziemy sami. Tylko ty i ja.
                Widziałem, że się waha albo zastanawia, dokąd mógłby mnie zabrać, bo przecież nie mamy takiego miejsca.
                - Będziesz mógł zrobić ze mną co tylko zechcesz – wychrypiałem seksownie.
                Podziałało, bo Tom wyskoczył z łózka jak z procy, a potem gdzieś poleciał. Ja za to przetarłem twarz i z trudem wstałem z łózka, by doprowadzić się jakoś do porządku. Poszedłem do łazienki i to, co zobaczyłem w lustrze, przeraziło mnie. Twarz miałem całą czerwoną, włosy w takim nieładzie to chyba nigdy nie były, a do tego spodnie mnie cholernie uwierały. Gdy spojrzałem w dół, zobaczyłem wcale niemałych rozmiarów „namiot”.
                - Świetnie – mruknąłem sam do siebie.
                Nie chciałem sobie samemu radzić z tym „problemem” – w końcu Tom miał to zrobić. Tylko jak ja miałem wyjść z domu w takim stanie? Przecież na dole na pewno ktoś jest i jeśli mnie zobaczy… Poza tym to bolało… Dlatego chwyciłem za guzik przy rozporku i…
                - Bill!
                Jęknąłem, po czym odkrzyknąłem:
                - W łazience!
                Zjawił się w przeciągu chwili, a gdy zobaczył, co zamierzam zrobić, zdzielił mnie po łapach.
                - Za co?! – pisnąłem.
                - Ja chcę to zrobić. – Po raz kolejny tego dnia wpił się w moje usta i wyciągnął mnie z łazienki, zabierając coś po drodze. Dopiero gdy się ode mnie odkleił, zobaczyłem, że trzyma w dłoni żel pod prysznic. Będziemy się kąpać…? W sumie…
                - Zaczekaj – powiedziałem, gdy kierowaliśmy się ku schodom. – Zmieniłem zdanie.
                - Co?
                Ale ja ciągnąłem go już do naszego pokoju, a potem do łazienki. Zabrałem mu żel i odstawiłem na miejsce.
                - Co powiesz na seks pod prysznicem? – szepnąłem, całując jego twarz i szyję między każdym wypowiedzianym przeze mnie słówkiem.
                Zadrżał. Z ekscytacji? Nie wiem, ale gdy na niego spojrzałem, miał zamknięte oczy i rozchylone usta, na których zaraz wylądowały moje własne. Całowałem go powoli i delikatnie, niemal nieśmiało, błądząc dłońmi pod jego koszulką. Nie minęło dużo czasu, a obejmował mnie tak ciasno, że ledwo mogłem się ruszać. Resztka zdrowego rozumu podpowiedziała mi, bym przekręcił klucz w zamku, na wypadek gdyby komuś zachciało się korzystać z naszej łazienki. Potem podeszliśmy do kabiny prysznicowej i wciąż w ubraniach weszliśmy do niej. Nadal się całowaliśmy, dlatego kiedy Tom odkręcił wodę, jęknąłem wprost w jego usta. Po chwili wyczułem, że się uśmiecha, ale nie przerwał pocałunku, który już nie był nieśmiały. Wręcz przeciwnie – całowaliśmy się jak szaleni, dziko i namiętnie. Aż nasze zęby obijały się o siebie, a języki toczyły zawziętą walkę o dominację. Gdy zaczęło nam brakować tchu, Tom zdjął ze mnie przemoczony T-shirt i rzucił go gdzieś, następnie przylegając ustami do mojej szyi i niżej. Zatrzymał się dopiero na lewym sutku, który szybko stwardniał pod dotykiem jego ust. Odchyliłem głowę do tyłu, jęcząc przeciągle. Zszedł jeszcze niżej, aż w końcu przede mną klęknął. Wiedziałem, co teraz nastąpi, dlatego oparłem się o ścianę, bo tego mógłbym nie znieść bez żadnego oparcia. Spojrzałem w dół i spostrzegłem, że Tom nadal jest w pełni ubrany, podczas gdy moje spodnie już zjeżdżały mi z tyłka. Gdy je odrzucił, ja kucnąłem, by go rozebrać. Pozwolił mi na to bez najmniejszych oporów, a potem kazał wstać, bo on chciał wreszcie skończyć to, co zaczął jeszcze w łóżku. Nie broniłem się. Niech robi, co chce, jestem jego.
                Dobrze, że woda wciąż się lała, szumiąc przy tym, bo kiedy Tom objął ustami mojego członka, krzyknąłem. Dosłownie. Byłem tak podniecony, że każdy, nawet najmniejszy dotyk sprawiał mi niesamowitą przyjemność i ból jednocześnie. Złapałem Toma za dredy, jęcząc głośno, a on przyspieszył ruchy głowy. Przód, tył, przód, tył… Spojrzałem w dół w tym samym momencie, w którym Tom zerknął na mnie, zapewne chcąc sprawdzić, czy jest mi dobrze.
                A ja eksplodowałem, wrzeszcząc jego imię i wyginając się do tyłu.
                Po chwili poczułem, że moje ciało opada bezwładnie w ramiona mojego bliźniaka. Tak, nie wiem, jak on to zrobił, ale złapał mnie, zanim zaliczyłem glebę.
                - Jeszcze z tobą nie skończyłem – powiedział cicho tuż przy moich ustach, a ja jęknąłem. – Mówiłeś, że będę mógł zrobić, co tylko będę chciał. – Cmoknął mnie w szyję.
                - I podtrzymuję – wydyszałem słabo, a on się uśmiechnął.
                Stanąłem przed nim na równe, choć drżące nogi, jednak on odwrócił mnie tyłem do siebie. Całował szyję, kark, ramiona, sięgając po żel, który kilka minut temu mu zabrałem i rozsmarowując go obficie na dłoniach.
                - Pochyl się, Billy.
                Och… więc tak chce to zrobić. Spełniłem jego polecenie, opierając się rękoma o ścianę przede mną, a chwilę potem jego palec był już we mnie. Jęknąłem głośno i przygryzłem dolną wargę. Dołączył drugi i trzeci, rozciągając mnie jak przed naszym pierwszym razem. Miałem wrażenie, że to niepotrzebne. Że przyjmę go bez problemu. Poczułem go przy sobie i myślałem, że już nadszedł ten moment, ale on tylko złapał mój członek i zaczął go stymulować. Jęknąłem, czując, że na nowo się podniecam i wtedy Tom powoli we mnie wszedł, powodując, że mój jęk przerodził się w krzyk. Wsunął się do końca i znieruchomiał.
                - W porządku? – zapytał czule.
                - Tak – wychrypiałem. Wziąłem głębszy oddech i dodałem: - Działaj, Tommy…
                A on działał.
                Poruszał się najpierw powoli, z czasem jednak przyspieszając i dopasowując ruchy dłoni na mojej męskości do ruchów bioder. Jęczałem bezwstydnie, ledwo stojąc na nogach, a on razem ze mną. Jasne, na początku trochę bolało, w końcu to był dopiero mój drugi raz, ale to się nie liczyło. Ważne było, że Tom czerpie z tego przyjemność, a i ja nie narzekałem. Ból szybko minął i zastąpiła go czysta rozkosz.
                Całość nie trwała długo. W każdym razie dla mnie była to chwila. Chwila, która zakończyła się naszym wspólnym krzykiem i opadnięciem z sił. A trzeba było jeszcze się umyć i jakoś dożyć końca dnia…


                Proszę bardzo, chcieliście to macie xD Chyba nie wyszło źle :D

4 komentarze:

  1. A mówiłaś, że "nigdy więcej"... ;>
    Ja wiedziałam, wiedziałam, że to nie był pierwszy i ostatni raz! Genialnie ci wyszło, naprawdę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, w końcu to jest twincest :D
      Jak będziecie grzeczni, to jeszcze ze dwa razy się przemogę xD

      Usuń
  2. dziękuję za rozdział, był smaczny, że tak powiem! ah no i czekam na więcej :DD

    K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej ciekawe czy Billy będzie miał szanse do dominacji :P

    OdpowiedzUsuń