Miałam nie dodawać tego
rozdziału, patrząc na ilość komentarzy, ale… musiałam xD
Zapraszam!
Bill
Po tym,
jak Tom zostawił mnie samego z Gustavem, miałem ochotę go zabić. Bliźniaka,
oczywiście. No bo co ja miałem powiedzieć kuzynowi? Blondyn patrzył w dół. Po
chwili pokręcił lekko głową i wstał. Zatrzymałem go przy drzwiach.
- Gus
- zacząłem. - Możemy wam jakoś pomóc?
Perkusista
pokręcił głową.
-
Nie. Ale dzięki. - Uśmiechnął się lekko.
Skinąłem
głową, choć nie wiedziałem, co miało to oznaczać. Gustav wyszedł, a ja...
nudziłem się. Trochę poleżałem, pogrzebałem w swoim nowym, wypasionym
telefonie, nawet komputer włączyłem, ale szybko uznałem, że na nim też nie mam
nic ciekawego do roboty. W końcu wpadłem na pewien pomysł... Poszedłem do
pokoju G&G, oczywiście przed wejściem cicho pukając. Gdy usłyszałem
„Proszę", moja czarna czupryna znalazła się w drzwiach.
-
Mogę na chwilę? - spytałem grzecznie leżącego na łóżku Gustava.
-
Jasne. - Podniósł się do pozycji siedzącej, opierając się plecami o zagłówek.
- Mam
taką dosyć może dziwną prośbę. - Podrapałem się z tyłu głowy. - Mógłbyś mi
pożyczyć jakieś podręczniki? Do szkoły - dodałem szybko, bo zdałem sobie
sprawę, że przecież mógł nie wiedzieć, o jakie podręczniki mi chodzi. -
Chciałem zobaczyć, jaki teraz mniej
więcej będzie materiał.
- Ale…
teraz?
- Jeśli
to nie będzie dla ciebie problem…
- Nie,
nie o to chodzi, tylko… No wiesz, są
wakacje.
- No
wiem, ale nudzi mi się, to porobię coś pożytecznego.
Pokręcił
głową, jakby nie wierzył w to, co słyszy, ale wstał i podszedł do biurka, na
którym, swoją drogą, panował ogromny bałagan. Po chwili już przeglądałem
książki. Kilka minut później stwierdziłem, że wszystko z nich to łatwizna i nie
będę miał problemów z nadrobieniem. Zawsze mi się wydawało, że jestem w stanie zrobić więcej niż moi rówieśnicy w
klasie, bo mój mózg szybciej przyjmował nową wiedzę. I łatwiej. Nie żebym się
przechwalał…
Długo
to ja sobie w tych książkach nie pogrzebałem, bo przyszedł Tom. Oczywiście
czepiał się tego, że siedzę w książkach, a przecież są wakacje. Na szczęście
ponarzekał i się położył. Myślałem, że będę miał spokój, ale on po jakimś
czasie zaczął marudzić.
- Bill…
- mruknął.
- Hm?
- Nudzi
mi się.
Westchnąłem
w duchu.
- I?
- I
mógłbyś się mną zająć. – Chyba miał ochotę na „zabawy”, bo jego głos brzmiał
tak jakoś… ponętnie.
Nie
powiem, że nie zrobiło to na mnie wrażenia, bo zrobiło, ale nie zamierzałem się
do tego przyznawać. Odkąd ja i Tom spędziliśmy wspólną noc (nie mam na myśli
spania), mój brat jest bardzo milusiński i ciągle ma ochotę na „amory”, a ja
zawsze mu ulegałem. Tym razem postanowiłem, że się nie dam.
Dlatego
poprawiłem się dyskretnie na krześle i powiedziałem:
- Znajdź
sobie jakieś zajęcie.
- Jedyne zajęcie,
jakie teraz chciałbym mieć siedzi przy biurku i zbytecznie grzebie w książkach.
Ja też
chciałbym cię mieć, przemknęło mi przez myśl. Uśmiechnąłem się do siebie pod
nosem.
- Wcale nie
zbytecznie! – Postanowiłem się bronić. - Muszę się przygotować.
- Jeszcze zdążysz! –
jęknął żałośnie.
- Tom…
Chciałem dalej
protestować, ale on doskoczył do mnie w przeciągu sekundy i wpił się w moje
usta z taką mocą, że prawie spadłem z krzesła. Westchnąłem, co raczej
wyszło mi jak jęknięcie. Przez chwilę się stawiałem, a raczej stwarzałem
pozory, jednak w końcu skapitulowałem. On tak cudownie całował, że w tamtym
momencie nie byłem w stanie zrobić nic innego, jak objąć go za szyję i przyciągnąć
do siebie. A on nie pozostawał mi dłużny – wziął mnie na ręce, a po kilku
sekundach już wgniatał mnie w materac swoim ciałem, całując namiętnie.
Zapomniałem nawet spytać, czy zamknął drzwi. Nie obchodziło mnie, że za chwilę
mogą tu wejść chłopaki albo któryś z dorosłych. Nakręcałem się. Mój
„przyjaciel” w już i tak ciasnych spodniach miał coraz mniej miejsca i wręcz
błagał o uwolnienie go. Wsunąłem dłoń między nas, chcąc sobie choć trochę ulżyć
i odpiąć rozporek, ale Tom mnie powstrzymał. Jęknąłem, na co on się uśmiechnął.
Wyczułem to w pocałunku. Odsunął moją rękę, następnie kładąc swoją na moim
kroczu i lekko ściskając. Wygiąłem się w delikatny łuk, a on zsunął się z ust
na szyję, a chwilę potem do ucha, do którego szepnął:
- Pomóc
ci, Billy?
- Tom…
- zaskamlałem.
Zaśmiał
się cicho, drań jeden.
- Zaraz
ci ulżę…
I
zsunął się jeszcze niżej. Niestety przeszkadzała mu moja koszulka, ale z tym
akurat bardzo szybko sobie poradził – po prostu podciągnął ją do góry i całował
mnie po brzuchu. A ja wariowałem…
- Tom…
- powiedziałem znów, żeby się nade mną zlitował. Nie mogłem uwierzyć, że to
wszystko dzieje się tak szybko. Jeszcze kilka minut temu siedziałem sobie
grzecznie przy biurku i się „uczyłem”, a teraz byłem na maksa podniecony i
jedyne, o czym myślałem, to… seks. Tak, seks z moim bliźniakiem. Miałem
wrażenie, że nawet jeśli zrobi mi dobrze ustami, niewiele mi to pomoże. Jednak
kiedy Tom zaczął odpinać guziki przy moim rozporku, jakimś cudem
oprzytomniałem. – Nie!
Tom,
który już klęczał między moimi nogami, podniósł głowę, patrząc na mnie
pytająco.
- Tak
nagle ci przeszło?
- Nie –
mruknąłem boleśnie. – Chcę tego, ale nie tutaj. Zabierz mnie gdzieś, gdzie
będziemy sami. Tylko ty i ja.
Widziałem,
że się waha albo zastanawia, dokąd mógłby mnie zabrać, bo przecież nie mamy
takiego miejsca.
-
Będziesz mógł zrobić ze mną co tylko zechcesz – wychrypiałem seksownie.
Podziałało,
bo Tom wyskoczył z łózka jak z procy, a potem gdzieś poleciał. Ja za to
przetarłem twarz i z trudem wstałem z łózka, by doprowadzić się jakoś do
porządku. Poszedłem do łazienki i to, co zobaczyłem w lustrze, przeraziło mnie.
Twarz miałem całą czerwoną, włosy w takim nieładzie to chyba nigdy nie były, a
do tego spodnie mnie cholernie uwierały. Gdy spojrzałem w dół, zobaczyłem wcale
niemałych rozmiarów „namiot”.
- Świetnie
– mruknąłem sam do siebie.
Nie chciałem
sobie samemu radzić z tym „problemem” – w końcu Tom miał to zrobić. Tylko jak
ja miałem wyjść z domu w takim stanie? Przecież na dole na pewno ktoś jest i jeśli
mnie zobaczy… Poza tym to bolało… Dlatego chwyciłem za guzik przy rozporku i…
- Bill!
Jęknąłem,
po czym odkrzyknąłem:
- W
łazience!
Zjawił się
w przeciągu chwili, a gdy zobaczył, co zamierzam zrobić, zdzielił mnie po
łapach.
- Za
co?! – pisnąłem.
- Ja
chcę to zrobić. – Po raz kolejny tego dnia wpił się w moje usta i wyciągnął
mnie z łazienki, zabierając coś po drodze. Dopiero gdy się ode mnie odkleił,
zobaczyłem, że trzyma w dłoni żel pod prysznic. Będziemy się kąpać…? W sumie…
-
Zaczekaj – powiedziałem, gdy kierowaliśmy się ku schodom. – Zmieniłem zdanie.
- Co?
Ale ja
ciągnąłem go już do naszego pokoju, a potem do łazienki. Zabrałem mu żel i
odstawiłem na miejsce.
- Co
powiesz na seks pod prysznicem? – szepnąłem, całując jego twarz i szyję między
każdym wypowiedzianym przeze mnie słówkiem.
Zadrżał.
Z ekscytacji? Nie wiem, ale gdy na niego spojrzałem, miał zamknięte oczy i
rozchylone usta, na których zaraz wylądowały moje własne. Całowałem go powoli i
delikatnie, niemal nieśmiało, błądząc dłońmi pod jego koszulką. Nie minęło dużo
czasu, a obejmował mnie tak ciasno, że ledwo mogłem się ruszać. Resztka zdrowego
rozumu podpowiedziała mi, bym przekręcił klucz w zamku, na wypadek gdyby komuś
zachciało się korzystać z naszej łazienki. Potem podeszliśmy do kabiny
prysznicowej i wciąż w ubraniach weszliśmy do niej. Nadal się całowaliśmy,
dlatego kiedy Tom odkręcił wodę, jęknąłem wprost w jego usta. Po chwili
wyczułem, że się uśmiecha, ale nie przerwał pocałunku, który już nie był nieśmiały.
Wręcz przeciwnie – całowaliśmy się jak szaleni, dziko i namiętnie. Aż nasze
zęby obijały się o siebie, a języki toczyły zawziętą walkę o dominację. Gdy zaczęło
nam brakować tchu, Tom zdjął ze mnie przemoczony T-shirt i rzucił go gdzieś,
następnie przylegając ustami do mojej szyi i niżej. Zatrzymał się dopiero na lewym
sutku, który szybko stwardniał pod dotykiem jego ust. Odchyliłem głowę do tyłu,
jęcząc przeciągle. Zszedł jeszcze niżej, aż w końcu przede mną klęknął. Wiedziałem,
co teraz nastąpi, dlatego oparłem się o ścianę, bo tego mógłbym nie znieść bez
żadnego oparcia. Spojrzałem w dół i spostrzegłem, że Tom nadal jest w pełni
ubrany, podczas gdy moje spodnie już zjeżdżały mi z tyłka. Gdy je odrzucił, ja
kucnąłem, by go rozebrać. Pozwolił mi na to bez najmniejszych oporów, a potem
kazał wstać, bo on chciał wreszcie skończyć to, co zaczął jeszcze w łóżku. Nie broniłem
się. Niech robi, co chce, jestem jego.
Dobrze,
że woda wciąż się lała, szumiąc przy tym, bo kiedy Tom objął ustami mojego
członka, krzyknąłem. Dosłownie. Byłem tak podniecony, że każdy, nawet
najmniejszy dotyk sprawiał mi niesamowitą przyjemność i ból jednocześnie. Złapałem
Toma za dredy, jęcząc głośno, a on przyspieszył ruchy głowy. Przód, tył, przód,
tył… Spojrzałem w dół w tym samym momencie, w którym Tom zerknął na mnie,
zapewne chcąc sprawdzić, czy jest mi dobrze.
A ja
eksplodowałem, wrzeszcząc jego imię i wyginając się do tyłu.
Po chwili
poczułem, że moje ciało opada bezwładnie w ramiona mojego bliźniaka. Tak, nie
wiem, jak on to zrobił, ale złapał mnie, zanim zaliczyłem glebę.
-
Jeszcze z tobą nie skończyłem – powiedział cicho tuż przy moich ustach, a ja
jęknąłem. – Mówiłeś, że będę mógł zrobić, co tylko będę chciał. – Cmoknął mnie
w szyję.
- I
podtrzymuję – wydyszałem słabo, a on się uśmiechnął.
Stanąłem
przed nim na równe, choć drżące nogi, jednak on odwrócił mnie tyłem do siebie. Całował
szyję, kark, ramiona, sięgając po żel, który kilka minut temu mu zabrałem i
rozsmarowując go obficie na dłoniach.
-
Pochyl się, Billy.
Och…
więc tak chce to zrobić. Spełniłem jego polecenie, opierając się rękoma o ścianę
przede mną, a chwilę potem jego palec był już we mnie. Jęknąłem głośno i
przygryzłem dolną wargę. Dołączył drugi i trzeci, rozciągając mnie jak przed
naszym pierwszym razem. Miałem wrażenie, że to niepotrzebne. Że przyjmę go bez
problemu. Poczułem go przy sobie i myślałem, że już nadszedł ten moment, ale on
tylko złapał mój członek i zaczął go stymulować. Jęknąłem, czując, że na nowo się
podniecam i wtedy Tom powoli we mnie wszedł, powodując, że mój jęk przerodził się
w krzyk. Wsunął się do końca i znieruchomiał.
- W
porządku? – zapytał czule.
- Tak –
wychrypiałem. Wziąłem głębszy oddech i dodałem: - Działaj, Tommy…
A on
działał.
Poruszał
się najpierw powoli, z czasem jednak przyspieszając i dopasowując ruchy dłoni
na mojej męskości do ruchów bioder. Jęczałem bezwstydnie, ledwo stojąc na
nogach, a on razem ze mną. Jasne, na początku trochę bolało, w końcu to był
dopiero mój drugi raz, ale to się nie liczyło. Ważne było, że Tom czerpie z
tego przyjemność, a i ja nie narzekałem. Ból szybko minął i zastąpiła go czysta
rozkosz.
Całość nie
trwała długo. W każdym razie dla mnie była to chwila. Chwila, która zakończyła się
naszym wspólnym krzykiem i opadnięciem z sił. A trzeba było jeszcze się umyć i jakoś
dożyć końca dnia…
Proszę bardzo,
chcieliście to macie xD Chyba nie wyszło źle :D
A mówiłaś, że "nigdy więcej"... ;>
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, wiedziałam, że to nie był pierwszy i ostatni raz! Genialnie ci wyszło, naprawdę!
Wiesz, w końcu to jest twincest :D
UsuńJak będziecie grzeczni, to jeszcze ze dwa razy się przemogę xD
dziękuję za rozdział, był smaczny, że tak powiem! ah no i czekam na więcej :DD
OdpowiedzUsuńK.
Hej ciekawe czy Billy będzie miał szanse do dominacji :P
OdpowiedzUsuń