Do końca
coraz mniej, więc trzeba nieco podkręcić akcję :D Rozdział co prawda krótki,
ale ostatnio doszłam do wniosku, że liczy się jakość, nie ilość :P
Nie wiem,
czy będzie tu jeszcze miejsce na jakieś gorące scenki, ale postaram się o nie
;)
Zapraszam!
:D
Tom
Bill
był wykończony. Nie dziwiłem się – zaliczył dwa orgazmy w ciągu kilkunastu
minut. Ja też byłem zmęczony, jednak byłem w stanie jeszcze go umyć (siebie
też) i oddelegować do łózka. Już na rękach mi zasnął.
Ja za
to ubrałem się, pozbierałem książki, dla których mój bliźniak próbował mnie
olać i postanowiłem oddać je ich właścicielowi. W tym celu poszedłem do pokoju
G&G, ale był pusty. W kilku krokach pokonałem odległość dzielącą mnie od
biurka i położyłem na nim podręczniki. Nagle moje oczy zlokalizowały aparat
fotograficzny. Przez chwilę się wahałem. W końcu jednak chwyciłem sprzęt w
dłonie i usiadłem z nim na jednym z łózek, wciskając guzik włączający. Czemu
to robiłem? Nie wiem. Może chciałem jeszcze raz przyjrzeć się nieżyjącej
dziewczynie Georga. Była naprawdę piękna. Nie powinna ginąć tak młodo. Ile
mogła mieć wtedy lat? Piętnaście? Szesnaście? Mniej raczej nie. Nigdy nawet nie
myślałem o narkotykach i teraz byłem pewny, że nigdy nie pomyślę. To było coś,
czego według mnie powinno się unikać, jak to tylko było możliwe.
Wstałem,
by odłożyć aparat na miejsce, uprzednio go oczywiście wyłączając. Pokręciłem
smutno głową i wyszedłem, zamykając za sobą drzwi. Zszedłem na dół, gdzie
spotkałem siedzącego na kanapie Andreasa.
-
Cześć - przywitałem się. Niezbyt miło, ale zawsze. - Wiesz, gdzie są chłopaki?
-
Wyszli.
-
David im pozwolił? - zdziwiłem się. Czego jak czego, ale tego, żebyśmy nie
wychodzili, David bardzo pilnował.
- Nie
- odparł. - Ja im pozwoliłem.
- Nie
boisz się, że coś im się stanie? - spytałem. - Przecież tamci ludzie są nadal
na wolności.
-
Wiem o tym - warknął. - Bardzo prosili. A ja wierzę, że w razie
niebezpieczeństwa, będą potrafili się obronić.
-
Obyś miał rację.
-
Właśnie - powiedział cicho, ale ja i tak to usłyszałem. - Obym miał rację.
Nie
mogłem zrozumieć, czemu on kryje tych bandziorów. Byli naprawdę niebezpieczni i
nieprzewidywalni. W każdej chwili mogli zaatakować i to nie tylko mnie. Zresztą
wtedy wzięli mnie tylko dlatego, że byłem w domu Andreasa, kiedy robili kolejną
próbę kradzieży. Teraz na ich drodze mógł stanąć każdy. We czwórkę może
dalibyśmy im radę, ale sami G&G... Pozostało tylko mieć nadzieję, że nie
dojdzie do „spotkania”.
Zaburczało
mi w brzuchu. I to tak głośno, że aż się przestraszyłem. Przez chwilę nawet nie
wierzyłem, że to mój brzuch wydaje takie dźwięki. Normalnie jak jakiś potwór...
Zrobiłem
sobie kanapki z serem i pomidorem. Każdy inny położyłby jeszcze szynkę lub
jakąś inną wędlinę, ale nie ja.
Po najedzeniu się
wróciłem do pokoju. Billy nadal spał, jedynie przekręcił się na bok, tak że gdy
wszedłem, miałem widok na jego tyłek. Oczywiście zajmował raptem połowę łózka i
rozkopał kołdrę. Obszedłem łózko i położyłem się koło niego. Teraz miałem
doskonały widok – jego buźkę. Zacząłem się zastanawiać, czy podczas naszych
„igraszek” pod prysznicem nie byliśmy zbyt głośni. W końcu nie byliśmy w domu
sami, a jeśli G&G byli w tym czasie na górze… Przecież ich pokój jest
naprzeciwko naszego! Cóż, miałem nadzieję, że już wtedy nie było ich w domu.
Tyle że
tu też pojawiał się problem. Ja naprawdę się bałem, że coś im się stanie. W
końcu… nie znasz dnia ani godziny,..
Patrzyłem
na Billa i rozmyślałem, aż w końcu odpłynąłem…
Gdy się
obudziłem, nie było go już przy mnie. Ziewnąłem, po czym niechętnie wstałem i
przeciągnąłem się. Postanowiłem ruszyć na poszukiwania brata. Znalazłem go w
salonie, gdzie był nie tylko on, ale też Andreas i David. Ten pierwszy chodził
nerwowo w tę i z powrotem, drugi zaś też „spacerował” po pomieszczeniu,
rozmawiając z kimś przez telefon. Bill siedział na kanapie i patrzył w jeden
martwy punkt. Czując, że coś jest nie tak, usiadłem obok bliźniaka i spytałem:
- Co się
stało?
-
Gustav i Georg zaginęli.
Cholera!
- Jak
to zaginęli?
- Mieli
wyjść na godzinę, a tymczasem nie ma ich już pięć godzin. – Nie patrzył na
mnie, gdy to mówił. Cały czas wpatrywał się w jakiś punkt przed sobą, za telewizorem.
Nawet rzadko mrugał.
- Może
po prostu zasiedzieli się u jakiegoś kolegi? – podsunąłem myśl.
Czarny
pokręcił głową.
- Andreas
obdzwonił już wszystkich.
-
Pamiętał numery?
Bill
prychnął. Po chwili wtulił się we mnie.
Zastanawiałem
się, gdzie mogli być G&G. Czy naprawdę zaginęli? Czy wszystko z nimi w
porządku?
Okazało
się, że nasz menadżer dzwonił na policję, ale nie chcieli przyjąć zgłoszenia,
bo nie minęło jeszcze czterdzieści osiem godzin. Tylko że w ciągu czterdziestu ośmiu
godzin może się zdarzyć wszystko! Dlatego Andreas i David postanowili, że zaczekamy jeszcze pół
godziny, a potem sami zaczną szukać chłopaków. Osobiście nie wiedziałem, na co
oni chcą czekać. Powinni już dawno objeździć chociaż okolicę! W końcu, gdy
mieli wychodzić, zadzwonił telefon Andreasa. Spojrzał na wyświetlacz komórki i
zbladł.
-
H-halo? – Po chwili zbladł jeszcze bardziej. – Wypuśćcie ich… błagam – niemal szepnął.
– Ale… - Wzdrygnął się. Najwyraźniej rozmówca cos wykrzyczał. – Dobrze… Tak. –
Rozłączył się, a potem przełknął ciężko ślinę. – Mają ich ci, którzy włamali się
do mojego domu, a potem porwali Toma. – Wziął głęboki oddech. – Powiedzieli, że
wypuszczą ich, jeśli wy zajmiecie ich miejsce – zwrócił się do mnie i Billa. –
A właściwie ty, Tom.
-
Nie!!!
Andreas jest dziwny... Widać, że nie chcę stracić chłopaków, ale i tak knuje z tymi bandziorami. Do tego mówią mu, że chłopaki mają nie wychodzić, ale on nie słucha. Przecież wiedział, że coś im się może stać.
OdpowiedzUsuńA co jeżeli Andreas współpracuje z bandziorami, a tak naprawdę chcą się pozbyć bliźniaków?? Chlip... chlip...
Weny
Tracheotomie
O kurde, to mnie zaskoczyłaś.
OdpowiedzUsuńSerio, wszystkiego bym się spodziewała ale Tom w zastępstwie? Wow, szacun:)
Baardzo niecierpliwie czekam na cd,
Buziaki
Klaudia
Fajnie ci to opowiadanie wychodzi :D Czekam na kolejny odc :D
OdpowiedzUsuń